Dwaj koptyjscy chłopcy są podejrzewani o zbezczeszczenie Koranu. Umieszczono ich w areszcie dla nieletnich, gdzie oczekują na wyniki rozpoczętego dochodzenia.
Do profanacji miało dojść 1 października w pobliżu wiejskiego meczetu w Ezbet Marco w prowincji Beni Suef na południe od Kairu. Według relacji muzułmańskich mieszkańców wioski, 9-letni Mina i 10-letni Nabil wyrwali kartki z egzemplarza Koranu. Mieli także oddać na nie mocz, ale tych doniesień policja dotychczas nie potwierdziła.
Świadkowie zdarzenia domagali się, by chrześcijańskich chłopców ukarał miejscowy ksiądz. Niezadowoleni z jego mało stanowczej reakcji, zgłosili sprawę policji. Podczas zatrzymania funkcjonariusze znaleźli przy młodych Koptach pomięte strony Koranu.
Po aresztowaniu grupa rozgniewanych muzułmanów zgromadziła się pod posterunkiem policji, żądając postawienia chłopców przed sądem. Wioskę otoczyły siły bezpieczeństwa, a Minę i Nabila wywieziono do aresztu dla nieletnich. Zostaną przesłuchani 7 października. W przypadku oskarżenia będzie im groziło do pięciu lat więzienia.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.