To nie indywidualne ograniczenia, ale zewnętrzne bariery utrudniające uczestniczenie w życiu czynią człowieka niepełnosprawnym - stanowi Konwencja ONZ. Wprowadza ona do polskiego prawa zupełnie nową definicję, za którą - zdaniem ekspertów - powinna pójść zmiana podejścia.
W myśl ratyfikowanej na początku września przez Polskę Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, do tej grupy zalicza się osoby, które "mają długotrwale naruszoną sprawność fizyczną, umysłową, intelektualną lub w zakresie zmysłów, co może, w oddziaływaniu z różnymi barierami, utrudniać im pełny i skuteczny udział w życiu społecznym, na zasadzie równości z innymi osobami".
Zdaniem ekspertek uczestniczących w warsztatach zorganizowanych w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, jest to zupełnie nowe podejście do tematu; dotychczas w polskim prawie nie było jednolitej definicji niepełnosprawności, jednak w myśl przepisów musi być ona potwierdzona odpowiednim orzeczeniem.
"Konwencja wprowadza do polskiego prawa zupełnie inne spojrzenie na niepełnosprawność. Osoba na wózku inwalidzkim stojąca przed budynkiem, do którego prowadzą schody, będzie osobą niepełnosprawną. Ale jeśli w budynku będzie odpowiedni podjazd, będzie miała do niego dostęp na równi z innymi. Osoba z niepełnosprawnością intelektualną może nie być w stanie przeczytać artykułu w gazecie. Jednak gdyby obok była ramka z prostym streszczeniem, miałaby taki sam dostęp do informacji jak inni" - mówiła Monika Zima-Parjaszewska, wiceprezeska Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.
Zaznaczyła, że Konwencja definiuje niepełnosprawność jako problem społeczny, a nie sprawę osoby nią dotkniętej.
Zwróciła uwagę, że osoby z niepełnosprawnościami są grupą różnorodną, dlatego - mówiąc o ich potrzebach - nie należy generalizować. Justyna Kucińska z Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego podkreśliła, że jako osoba niewidoma ma zupełnie inne potrzeby niż np. ktoś jeżdżący na wózku inwalidzkim. "Na przykład dla mnie krawężnik jest istotną informacją, dla osoby poruszającej się na wózku - przeszkodą" - mówiła.
Ekspertki mówiły również o częstych błędach, które są popełniane w kontaktach z osobami z niepełnosprawnościami. "Często, gdy przychodzę z kimś np. do urzędu, nikt nie zwraca się bezpośrednio do mnie, a do osoby, która mi towarzyszy, choć często jest to ktoś, kto pomaga mi tylko w wypełnieniu formularza" - mówiła Kucińska. Zima-Parjaszewska dodała, że takie zachowanie jest bardzo częste w stosunku do osób z różnymi niepełnosprawnościami - jeżdżącymi na wózku, z niepełnosprawnością intelektualną itp. Wynika to - jej zdaniem - z niewiedzy oraz pokutujących wciąż stereotypów i tego, że osób z niepełnosprawnościami nie traktujemy podmiotowo.
Podkreśliła, że z osobą z każdym rodzajem niepełnosprawności można się porozumieć, a na pewno zawsze należy próbować, pamiętając jednak, że nie każda osoba niewidoma musi znać alfabet Braille'a, nie każda osoba niesłysząca potrafi czytać z ruchu warg, osoba poruszająca się na wózku nie potrzebuje takich samych informacji, jak osoba z niepełnosprawnością intelektualną itd.
Ekspertki odniosły się również do wątpliwości, czy w kontaktach z osobami z niepełnosprawnościami, należy unikać utartych zwrotów, takich jak "do zobaczenia", "popatrz", "posłuchaj", "chodźmy" itp. "Rozmawiajmy normalnie, używając tych samych zwrotów, co zwykle, nie tworząc wrażenia sztuczności" - radziła Kucińska. Zarówno ona, jak i Zima-Parjaszewska zachęcały, aby w razie wątpliwości, jak się zachować, zapytać.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.