- Nie jesteśmy samotni, bo jesteśmy dla Boga. I choć jesteśmy sami w naszym pustelniczym domku, to ta samotność ma nam pomoc jeszcze bardziej intensywnie doświadczać Boga – wyjaśnia o. Marek Szeliga, przeor kamedułów.
Czas się zatrzymał
W kamedulskim klasztorze wszystko zdaje się toczyć w innym rytmie. Tutaj nie ma miejsca na pośpiech. Wspólnotowa modlitwa mnichów, odmawiana codziennie na głos w kościele, nie jest podobna do tej, którą znamy z naszych świątyń. Każde słowo modlitwy brewiarzowej czy różańcowej mnisi wypowiadają powoli, między słowami pozostawiając czas na oddech, jakby chcieli usłyszeć echo słów rozchodzące się w murach pustej świątyni. „W imię Ojca… i Syna… i Ducha… Świętego…. Amen”. Odwiedzając kamedułów, w południe po raz pierwszy uczestniczyłem w modlitwie brewiarzowej. Miałem wrażenie, jakbym znalazł się w innym świecie, gdzie czas się zatrzymał. Dla współczesnego człowieka, mającego codziennie do załatwienia setki spraw z zegarkiem w ręku i ciągle spóźnionego na umówione spotkania, kamedulski rytm życia i modlitwy może być szokiem. Dla nich zaś jest to „drogą prowadzącą do zjednoczenia z Bogiem”. A to jest celem każdego kameduły.
Z kamedulskiego eremu codziennie wznosi się do niebios wielogodzinna modlitwa mnichów. Dzień się nią dla nich zaczyna i kończy. Gdy większość ludzi jeszcze śpi, oni wstają już o godz. 3.45, by odmówić brewiarzową godzinę czytań. Po niej idą do swoich pustelniczych domków, gdzie każdy z nich przez godzinę oddaje się czytaniu duchowemu. O godz. 5.30 znów gromadzą się w kościele na wspólnej modlitwie brewiarzowej, po ktorej odprawiana jest Msza św. celebrowana przy ołtarzu w prezbiterium, bez śpiewu i jakiegokolwiek instrumentu muzycznego, ponieważ w konstytucjach kamedułów zapisano: „Zgodnie z naszą dawną tradycją rezygnujemy ze śpiewu liturgicznego. Podkreślamy w ten sposób granicę, jaka nas dzieli jeszcze od radości Jeruzalem niebieskiego”. Po Mszy św. dalej trwa modlitewna obecność przed Bogiem: są modlitwy brewiarzowe (przedpołudniowe), Różaniec. O godz. 7.30 jest śniadanie (spożywane indywidualnie). Do południa jest czas przeznaczony na pracę fizyczną. W południe mnisi znów odmawiają w kościele modlitwę brewiarzową, „Anioł Pański”, Litanię Loretańską. O 12.30 jest obiad (indywidualny) i czas wolny do 14.30. O tej godzinie kameduli odmawiają wspólnie Różaniec i brewiarzową modlitwę popołudniową. Później znów jest czas na pracę fizyczną. Około 17.00 mnisi jedzą kolację, a później zostaje już tylko modlitwa wieczorna, przygotowująca do zakończenia dnia – o 17.30 odmawiają wspólnie w kościele nieszpory i „Anioł Pański”. Po tej modlitwie wracają do swoich cel zakonnych na godzinne czytanie duchowe. Dzień kończy brewiarzowa modlitwa o godz. 19.15. I tak każdego dnia.
Odpoczynek dla ducha
Kamedulskiego życia mogą posmakować ci mężczyźni, którzy chcą odprawić kilkudniowe indywidualne rekolekcje. Taka możliwość pojawiła się kilka lat temu, gdy dawny dom Wolskiego i klasztorną infirmerię wyremontowano ze środków unijnych. Urządzono w nich pokoje gościnne z łazienką. Chętnych na rekolekcje nie brakuje. – Nie przyjmujemy grup, ale tylko osoby indywidualne. Tym, którzy tu przychodzą, proponujemy, aby włączali się we wszystkie modlitwy w kościele. Goście otrzymują nasze brewiarze i z nami się modlą. Natomiast w pracę fizyczną mogą się włączyć, ale nie stawiamy wymagań – opowiada przeor.
Przyjeżdżają tutaj nie tylko duchowni, ale także biznesmeni i urzędnicy. – To miejsce pozwoliło mi kiedyś stanąć na nogi po tragedii rodzinnej. Tutaj odzyskałem spokój ducha. W sumie byłem tu kilka razy – mówi jeden z tych, którzy w bielańskim eremie szukają bliższego kontaktu z Bogiem i wyciszenia. – U kamedułów byłem w tym roku po raz pierwszy. Po trudach intensywnej pracy duszpasterskiej, zamiast nad ciepłe morze, przyjechałem tutaj. Nie żałuję. Modlitwa i praca fizyczna pozwoliły mi inaczej spojrzeć na moje powołanie i codzienne obowiązki. Polecam każdemu taki odpoczynek dla ducha – wyznaje z kolei kapłan z kilkunastoletnim stażem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).