Diecezja Sydney Kościoła anglikańskiego w Australii wprowadza zmiany w przysiędze ślubnej, które wywołują kontrowersje wśród mieszkańców tego kraju, głównie wśród kobiet. To właśnie w przysiędze składanej przez pannę młodą obok miłości i wierności, obiecywanej mężowej, znalazło się także "poddanie".
Od razu pomysł został zalany przez fale krytyki. Ale arcybiskup Sydney, Peter Jensen, znany jako jeden z najbardziej konserwatywnych biskupów anglikańskich, broni nowej przysięgo ślubnej. Jego zdaniem biblijna formuła ma być odpowiedzią na destrukcyjny w małżeństwie egalitaryzm i indywidualizm, a nie zachętą do poniżania czy wyższości mężczyzny nad kobietą.
Biskup zaznacza, że kobiety i mężczyźni, wbrew panującej współcześnie filozofii nie są tacy sami, choć są jak najbardziej równi. Mają jednak nieco inne obowiązki względem siebie.
Nowa formuła ceremonii małżeńskiej oczekuje teraz na zatwierdzenie przez synod diecezji Sydney, który odbędzie się w październiku. Jeżeli zmiany zostaną zaakceptowane, to duchowny będzie podczas ślubu pytał pannę młodą: "Czy będziesz go szanować i będziesz mu poddana, jak Kościół poddany jest Chrystusowi?"
Nowożeńcy będą jednak mieli wybór pomiędzy starą, a nową formułą przysięgi.
Pomysł biskupa nawiązuje do słów św. Pawła z Listu do Efezjan: Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim (Ef 5,22-24). Właściwie rozumiane nie stawiają jednak kobiety w sytuacji poniżenia, gdyż w tej relacji mąż ma również obowiązki wobec żony, takie jak Chrystus wobec Kościoła. A ta miłość to służba, która zaprowadziła Jezusa, aż na krzyż.
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.