Lewicowy rząd w Dani chce karać za korzystanie z usług prostytutek. Dania idzie w ślady Norwegii i Szwecji, gdzie takie prawo już obowiązuje.
Ministerstwo sprawiedliwości już pracuje nad nowym prawem, a parlament ma się nim zająć jesienią. Większość Duńczyków zmiany prawa nie chce, rząd jednak tłumaczy, że ściganie potencjalnych klientów może wpłynąć na poprawę losu kobiet, które do prostytuowania się zostały zmuszone.
- Musimy dać jasny sygnał, że kupowanie seksu nie jest OK - powiedział jednemu z duńskich dzienników socjaldemokrata Rasmus Hans Langhoff.
Niektórzy politycy uważają, że właśnie z powodu podobnego zakazu funkcjonującego w Norwegii i Szwecji, Dania stała się seksualnym rajem dla mieszkańców tych krajów. W związku z tym wprowadzenie takiego samego, rygorystycznego prawa, pomoże uzdrowić sytuację. Dziś w samej Kopenhadze pracuje blisko 6 tys. prostytutek, z czego ponad połowa to imigrantki, głównie z Europy Środkowej i Wschodniej, ale także z Nigerii.
Problemy Duńczyków z prostytucją zaczęły się mnożyć od lat 60. kiedy to zniesiono cenzurę i zaczęła rozkwitać branża pornograficzna. Równolegle do niej rozwijała się nielegalna wtedy jeszcze prostytucja. W 1999 r. rząd duński wykreślił prostytucję z listy przestępstw.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.