Kościół umiera. Każdego dnia. W „Newsweeku”. I na Onecie.
Kościół obumiera i jednocześnie rozkwita. To tajemnica znana od wieków jedynie Duchowi Świętemu. Wzmaga się grzech (to płaszczyzna, na której zatrzymują się dziennikarze „Newsweeka” czy internetowych portali). Są jednak bezradni wobec dalszej części tej „odgórnej” zapowiedzi: nieprawdopodobnej obietnicy, że tam, gdzie „wzmógł się grzech, JESZCZE OBFICIEJ rozlała się łaska”. To rzecz absolutnie niezrozumiała dla tych, którzy omijają kościoły szerokim łukiem.
Bo Kościół ma taką przedziwną właściwość, że umiera i jednocześnie rozkwita. Co więcej: Bóg często zaczyna budowanie dopiero na ruinach. Sam rani i sam opatruje rany.
W czasie urlopu zetknąłem się z kilkoma niezwykle prężnymi wspólnotami Odnowy w Duchu Świętym. Wysłuchałem poruszających świadectw z Łomży, Ostrołęki, Augustowa. Widziałem, jak ożywają parafie, które sam skreśliłbym z duchowej mapy Polski.
„Kto by się spodziewał, że odrodzenie duchowe Polski przyjdzie z północy?” – pół żartem rzucili członkowie wspólnoty Przymierze Miłosierdzia. Rozmawialiśmy w Szczecinie. Tuż przed rekolekcjami, które mieli poprowadzić ojcowie Antonello i Enrique. Młodzi wspominali to, co przed miesiącem działo się w Koszalinie – manifestację mocy Ducha Świętego w czasie rekolekcji dla kapłanów.
Koszalin, Szczecin? Jeszcze dalej niż północ. Czyż może być co dobrego z Nazaretu?
Jeszcze nigdy ewangelizacja na Woodstocku nie była przeprowadzona z takim entuzjazmem i na tak olbrzymią skalę jak w tym roku. Nie dość, że na pola festiwalowe z Dobrą Nowiną ruszyło tysiąc ewangelizatorów, to jeszcze ich akcję poprzedzał niezwykle prężny, wielowymiarowy Kongres nowej Ewangelizacji. Zgłosiło się na niego ponad 300 ruchów i wspólnot.
– Za rok weźcie jednego kolegę czy koleżankę więcej – rzucał przez lata ks. Maciej Kucharzyk na zakończenie spotkań młodych w Dębowcu. Ale ostatnio przestał w ten sposób żegnać się z młodzieżą. Powód jest prosty. Przed pięciu laty na spotkanie zjeżdżało pięćset osób. W tym roku do sanktuarium Matki Boskiej Płaczącej przyjechało… 2,5 tysiąca młodych.
– Twoja miłość jak ciepły deszcz – śpiewało ponad 25 tys. ludzi zgromadzonych w rzeszowskim Parku Sybiraków.– Co mnie najbardziej zdumiało? Chyba to, że z roku na rok na koncert „Jednego serca, jednego Ducha” przychodzi coraz więcej ludzi – opowiada ks. Andrzej Cypryś jeden z organizatorów imprezy.
– Mamy wiele szczęścia, że żyjemy w takich czasach jak teraz – nie ma wątpliwości o. Joseph-Marie Verlinde – Pan podwaja dzisiaj swą łaskę. Widzę wyraźnie, że mamy dziś do czynienia z Kościołem, który się zapada i jednocześnie z Kościołem, który się odradza. Zapada się wiele starych struktur, które nie wytrzymują nowego tchnienia Ducha. W nowym odradzającym się Kościele są ludzie, którzy przyjmują do serca Jezusa i rzeczywiście oddają mu swe życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.