Powrót drukowanego przez Our Sunday Visitor wydania „L'Osservatore Romano” stanowi dobrą okazję do zastanowienia się nad rolą watykańskiego dziennika w kształtowaniu opinii nie tylko katolików, ale także szerszego audytorium – uważa redaktor naczelny pisma, Giovanni Maria Vian.
Na łamach noszącego jutrzejszą datę dziennika ukazał się jego artykuł zatytułowany „Powrót do Ameryki”. Można go także znaleźć na stronach internetowych: www.osservatoreromano.va. Poczynając od numeru środowego z 25 lipca tygodniowe wydanie w języku angielskim będzie bowiem drukowane także w Huntington w stanie Indiana i stamtąd rozprowadzane i sprzedawane w całej Ameryce Północnej.
Od tego tygodnia znów będzie drukowane i rozprowadzane w Stanach Zjednoczonych. Wiadomość ta – już wcześniej zapowiadana – wzbudziła od razu wielkie zainteresowanie; jest ona ważna i bardzo pozytywna. Oznacza bowiem nowy, obiecujący etap w historii dziennika Stolicy Apostolskiej i jego rozpowszechniania, historii trwającej 150 lat.
Już z numeru z 1 października 1861 r., niecałe sto dni po narodzinach dziennika, czytelnicy dowiadywali się, że gazeta drukowana w państwie papieskim była czytana nie tylko „w całych Włoszech, w Szwajcarii, we Francji, w Anglii, w Irlandii” i każdego dnia tłumaczona w Paryżu, ale docierała „nawet do Ameryki”.
Tej niezwykle szybkiej ekspansji w świecie jedynie w niektórych okresach odpowiadała natomiast wysokość nakładu, jak tego można by się spodziewać w przypadku dziennika Stolicy Apostolskiej. I tak w 1961 r. kard. Montini – który w latach pracy w Sekretariacie Stanu interesował się nim z bliska – przyznawał bez wahania, że punctum dolens „L'Osservatore Romano” jest właśnie „jego wąski zasięg rozpowszechnienia”, co miało miejsce po „złotym okresie” odnotowanym w latach trzydziestych, a następnie w czasie drugiej wojny światowej, kiedy to niepodległość Stolicy Apostolskiej gwarantowała wolność swojemu dziennikowi w przytłaczającym kontekście cenzury i konformizmu we Włoszech i w Europie.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.