Blog i miłość do Stefana

Bankrutujące biura podróży kolejny raz fundują turystom stres i niepewność. Niepokoju nie widać u rodziców, którzy swoje pociechy wysyłają na obozy, kolonie i rekolekcje z księżmi, bo – jak twierdzą – ci mają referencje od samego Pana Boga.

Reklama

– Dzieci uwielbiają takie atrakcje. W zeszłym roku część z nich nie chciała się myć, by nasze rysunki nie zostały zniszczone – śmieje się ks. Krzysztof, który na kolonie z dziećmi wyjeżdża od 20 lat. – Nie ukrywam, że bardzo lubię tak spędzać urlop. Będąc z dziećmi, mogę dzielić się z nimi swoją wiarą, a po drugie – dobrze wiem, jak to jest siedzieć w domu przez całe wakacje. Kolonie organizowane przez parafię są często jedyną szansą na wyjazd dla tych dzieci. W ciągu kilkunastu lat nauczyłem się znajdować sponsorów, organizować nagrody i wymyślać najróżniejsze zabawy. Pewnie z tego powodu w niektórych parafiach dochodziło do małych zgrzytów, bo nagle okazywało się, że szkolne czy gminne wyjazdy nie dochodziły do skutku. Dzieci, mając do wyboru jeden albo drugi wyjazd, decydowały się na ten, który proponowałem – mówi ks. Przybysz.

– Wybór był oczywisty. Jeśli ktoś choć raz pojechał z księdzem, to wiadomo, że zawsze wybierze ten wyjazd. Tyle zabawy, śmiechu i atrakcji nie ma na żadnych innych koloniach – zapewnia Magda Głowacka, która w tym roku na kolonie jechała z duszą na ramieniu. – Razem z trzema innymi dziewczynami miałam całą kolonię uczyć tańca. Na samą myśl plątały mi się nogi – zdradza. Jak udało się nam ustalić, nauka przebiegała jednak bez żadnych problemów.

Prostowanie kręgosłupów

Równie ciekawie swoje wakacje spędzą dzieci odpoczywające z parafią św. Wawrzyńca w Sochaczewie. Jako pierwsi do Kłodzka wyjadą ministranci. Po nich dzieci związane ze świetlicą parafialną. Na wypoczynek z księdzem pojedzie także schola. – Każdego roku, dzięki pomocy Caritas i sponsorów, udaje się nam zorganizować wakacje dla około 150 dzieci – cieszy się ks. Piotr Żądło, proboszcz.

Niewiele mniejsza liczba dzieci i młodzieży wakacje spędzi także na corocznych obozach rekolekcyjnych w Mikaszówce, gdzie brak wygód i ostre wymagania tylko dla nowicjuszy bywają kłopotliwe. Zasady obowiązujące na obozie są wszystkim znane, zanim się jeszcze rozpocznie. Przyjeżdżający doskonale wiedzą, że nad Jeziorem Płaskim nie ma mowy o telefonach komórkowych, mp3 i innym sprzęcie do słuchania muzyki. Nawet najbardziej eleganckie dziewczyny nie zabierają ze sobą suszarek, lokówek, bo wiadomo, że nie ma tam prądu. Są za to wygodne namioty, domowe posiłki i program do realizacji bazujący na Piśmie Świętym i Różańcu. Każdego dnia, poza Eucharystią, odbywają się tzw. grupki dzielenia. Na każdym turnusie pojawiają się też zaproszeni goście, którzy dzielą się swoją wiarą. Co ciekawe – w  wyjazdach mogą uczestniczyć także rodzice, o ile mają ochotę zrezygnować z wygód i włączyć się w prace. Ich przedstawiciel Janusz Kukieła zapewnia, że jest to czas wyjątkowy, na który czeka się cały rok, czas, który „prostuje kręgosłup”.

Wypowiedzi uczestników wyjazdów z duszpasterzami można znaleźć m.in. na stronach internetowych Mikaszówki czy blogu kolonii w Mąchocicach. Wszystkie można podsumować słowami Joanny Ryłek z kolonii w Bieszczadach: „Kto chce poczuć przedsmak nieba, temu z księdzem jechać trzeba”.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama