Kościół w Irlandii leczy rany po skandalach związanych z molestowaniem dzieci i młodzieży przez niektórych duchownych. Mówi o tym w rozmowie z KAI prymas Irlandii, kard. Seán Brady.
KAI: Irlandzcy katolicy spodziewali się, że na kongres do Dublina przyjedzie papież...
– Zaprosiliśmy Benedykta XVI, mieliśmy nadzieję, że przyjedzie. Byłaby to wielka łaska dla Kościoła w Irlandii i kontynuacja wizyty Jana Pawła II, który przybył do nas w 1979 roku, zaraz po podróżach do Meksyku i Polski. Wszystkie te trzy kraje cierpiały za wiarę. Ludzie wciąż tę wizytę pamiętają, choć minęło już ponad 30 lat... Panowała wtedy wielka radość. Miałem zaszczyt być w komitecie organizacyjnym i dwukrotnie lecieć z papieżem helikopterem. Ale tamta wizyta nie była pełna, gdyż Jan Paweł II nie odwiedził Irlandii Północnej. Może uda się to Benedyktowi XVI? Ale musimy na to jeszcze poczekać.
KAI: Wspomniał Ksiądz Kardynał, że Kościół w Irlandii musi leczyć rany po nadużyciach seksualnych duchowieństwa. Jak tego dokonać?
– Nie ma tu jednej łatwej formuły. Myślę, że musimy przede wszystkim uznać ból ofiar, przyznać, że wyrządzona została tym dzieciom okropna krzywda i dokonało się straszliwe zgorszenie. Najpierw doszło do nadużycia zaufania wobec dzieci i ich rodzin. Psychologiczne i fizyczne skutki molestowania są długotrwałe. Osoby molestowane potrzebują być wysłuchane i tego, aby im uwierzono, choć opowiadają historie, w które trudno uwierzyć.
Benedykt XVI zdecydował, że mamy ustalić, co się wydarzyło, zrobić wszystko, co leży w naszej mocy, aby to się więcej już nie powtórzyło, oddać sprawiedliwość ofiarom i ich rodzinom oraz spróbować uleczyć rany. Stworzyliśmy program duszpasterski obejmujący te cztery cele.
Jednocześnie społeczeństwo musi dostrzec, że problem nadużyć seksualnych dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego, jego księży i zakonników, że dotyczy nie tylko Irlandii czy świata anglosaskiego.
KAI: Zastanawiam się, gdzie są najgłębsze przyczyny molestowania seksualnego przez duchownych. Czy winna jest tu formacja seminaryjna i zakonna?
– Korzeniem problemu jest istnienie zła w świecie. Ale oczywiście swoje znaczenie ma tu również formacja. W przeszłości bowiem udzielono święceń kapłańskich ludziom, którzy nigdy nie powinni ich otrzymać. Mam nadzieję, że obecne programy formacji, „przesiewu” kandydatów i rozeznawania wyeliminują, na ile to możliwe, tych, którzy mają tego typu skłonności. Ale nikt nie może być absolutnie pewien, możemy tylko robić to, co w naszej mocy. I oczywiście powinniśmy uznawać powagę i wielkość problemu, a nie im zaprzeczać.
Musimy iść naprzód ufnie i z nadzieją, podejmując nową ewangelizację. Nowym ewangelizatorem Kościoła jest Duch Święty. Duch Chrystusa zmartwychwstałego jest z Kościołem. Przed nami stoi wyzwanie odczytania tego, co mówią nam znaki czasu, zarówno gdy chodzi o nadużycia seksualne, jak też o kwestię głoszenia w nowy sposób dobrej nowiny.
KAI: W Irlandii mieszka teraz bardzo wielu Polaków. Czy są oni obecni w życiu tamtejszego Kościoła?
– O tak. Mamy wielu polskich księży – jestem za nich bardzo wdzięczny. W archidiecezji Armagh pracują dwaj duchowni: jeden z Krakowa i jeden z Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Są dobrze przyjmowani i bardzo szanowani.
Polacy mają opinię doskonałych pracowników i bardzo dobrych ludzi. Ich obecność jest bardzo pozytywna. Widzimy ich w kościele na parafialnych Mszach, ale szczególnie w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, gdy mają swoje nabożeństwa. Przyjeżdżają ich duszpasterze i na Wielkanoc dokonują np. bardzo barwnego błogosławieństwa pokarmów. Z radością na nich patrzę, na ich wytrwałość i wiarę.
Myślę, że istnieje jakieś pokrewieństwo między Polską i Irlandią, zarówno z powodu wiary, jak i historii. Wielu Irlandczyków wyjechało kiedyś z ojczyzny, aby pracować zagranicą, tak jak teraz Polacy w Irlandii. Niektórzy zaczęli już wracać do Polski, ale mam nadzieję, że wielu tu jednak zostanie.
Rozmawiał Paweł Bieliński
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.