Dla wielu osób to od dawna wyczekiwane wydarzenie, jedyne takie w roku – majówka, długi weekend. Dla nich dobra wiadomość – majówka jest każdego dnia w tym miesiącu. Mamy więc jeszcze trochę czasu do wykorzystania.
Od modlitwy do modlitwy
Ksiądz Stanisław Zinkiewicz, który poświęcił kapliczkę, przypomniał, że dawniej posiadanie jej było zaszczytem i powodem do dumy rodziny mającej ją na podwórzu. Wokół niej gromadziła się cała wioska. – Swoje wydarzenia życiowe, ale też to, co się dzieje w ojczyźnie czy w naszej małej społeczności, możemy interpretować na różne sposoby. Jak jednak mówił bł. Jan Paweł II – jeżeli się nie spojrzy przez pryzmat Jezusa Chrystusa, to niczego z tego wszystkiego ani się nie pojmie, ani się nie zrozumie, ani nie dostrzeże się w tym sensu. Ta kapliczka będzie więc nadawała sens. Także temu osiedlu, życiu mieszkańców i każdego, kto będzie przechodził koło tego miejsca i westchnie do Pana Boga choćby swoją krótką myślą – powiedział proboszcz z Dobrego Miasta. Wspominając bowiem dawne czasy, mieszkańcy Warmii opowiadają, jak kiedyś dźwięk dzwonka i wspólna modlitwa były wyczekiwanym rytuałem.
– Schodziła się cała wieś. To było normalne, że jak przychodził czas majówki, to każdy zostawiał to, czym się akurat zajmował, i szedł, by podziękować Maryi za kolejny dzień – mówi pani Teresa. Wspomina, jak kiedyś modlitwa poranna i wieczorna wyznaczały ramy dnia. – Teraz podziękowanie Bogu czy prośba o dobry dzień są już jakby trochę zapomnianą tradycją, którą się odklepuje ze względu na dziadków. Wystarczy zresztą spojrzeć, kto na nabożeństwa przychodzi – prawie same babcie. Majówki przegrywają z pracą, telewizorem, komputerem – zauważa pani Krystyna. Na szczęście są jeszcze takie miejsca, gdzie przy przydrożnych kapliczkach zbiera się wspólnota i razem oddaje się pod obronę Maryi. Może i faktycznie zwyczaj zbierania się pośrodku wsi jest już tradycją, która upada, może faktycznie kultywują go już tylko najstarsi, ale jednak widok kilkunastu czy nawet tylko kilku osób zatopionych w modlitwie przed figurą Maryi daje do myślenia. I póki są jeszcze siły, nie można z tej pięknej tradycji rezygnować. Przy poświęceniu kapliczki w Dobrym Mieście widać było wyraźnie dlaczego. Dom państwa Taraszkiewiczów nie stoi na uboczu, po osiedlu spacerowali ludzie, dzieci jeździły na rowerach. I nie było takiego, który by przeszedł obojętnie. Jeden chłopczyk tak się zapatrzył na „majówkę”, że o mało ze swego roweru nie spadł. A potem zawrócił, przystanął i jeszcze zawołał kolegę.
– Bardzo mnie cieszy, że widzimy tu 3 pokolenia. Z tego, co ostatnio się dzieje wokół nas, odbij a się echem wspomnienie kapliczkowe z dzieciństwa. Wiele osób mi opowiadało, jak to było kiedyś – jak się zbierali przy kapliczkach, odmawiali litanie, tańczyli, rozmawiali. To były cudowne wspomnienia. Dzieci i młodzież naszych czasów tego nie rozumieją, nie wiedzą, dlaczego i po co kapliczka. Naszym marzeniem jest, by w jakiś sposób odrodzić dawne, dobre czasy. By ludzie spotykali się, rozmawiali ze sobą, a nie tylko ze szklanym ekranem. Byśmy byli razem, ku chwale Najświętszej Panienki – mówi Anna Taraszkiewicz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.