W terespolskiej cerkwi prawosławnej pięć obrazów słynie z cudów. Wierzyć, czy nie?
Najbardziej znany polski słynący cudami obraz Matki Bożej znajduje się w Częstochowie. Jest on jedyną cudowną ikoną na Jasnej Górze. W cerkwii pw. Świętego Apostoła i Ewangelisty Jana Teologa w Terespolu jest aż pięć tego typu dzieł sztuki.
Oleisty płacz
Wszystko rozpoczęło się w domu gimnazjalisty Łukasza Popławskiego, który poprosił swojego proboszcza o sprowadzenie mu repliki ikony Matki Bożej Szybko Spełniającej Prośby z monastyru na górze Athos w Grecji. Po zawieszeniu ikony w swoim pokoju, zorientował się, że z obrazu płyną oleiste łzy. Niedługo potem rozeszła się wieść, że ikona jest cudowna, do mieszkania chłopca zaczęli przybywać zarówno wierni prawosławni jak i katoliccy. Gdy zaczął przyciągać prawdziwe tłumy, postanowiono przenieść go do cerkwii. Okazało się, że także cztery inne ikony w Terespolu zaczęły płakać. Jeszcze większe zdziwienie zbudził fakt, iż gdy jedna z kobiet modlących się przed pierwszą ikoną posmarowała biodro jej oleistymi łzami, przestało ją boleć.
Jak do całego wydarzenia odnosi się Cerkiew Prawosławna?
- My żadnych cudów nie ogłaszamy, z tej prostej przyczyny, że nie bada się u nas takich zjawisk. Traktujemy te wydarzenia jako Boże objawienia, w które ani nie ingerujemy, ani ich nie oceniamy – mówi serwisowi Gość.pl rzecznik prasowy prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej, Andrzej Boublej. - W Kościele Prawosławnym ikon, z których wydzielał się cudowny olej zwany mirro, było całkiem sporo. Jednak sytuacja, kiedy w jednym miejscu mamy aż pięć cudownych ikon, jest nadzwyczajna – dodaje. Trzy z nich znajdują się obecnie w cerkwiach, dwie - w domach prywatnych. Nie są to również jedynie obrazy Matki Bożej, ponieważ na dwóch widnieją wizerunki świętych. W Polsce najbardziej znany i historycznie udokumentowany przypadek miał miejsce we wsi Prehoryłe w roku 1937. Tamtejsi prawosławni wierzą, że Matka Boża płakała z powodu mającego nadejść burzenia cerkwii na Chełmszczyźnie.
Czy katolik może…
Dla katolika może być niezrozumiałe to, że Cerkiew nie bada autentyczności cudowności tych ikon. Tymczasem katolicki teolog ks. dr Dariusz Krejnowski-Różycki z Uniwersytetu Opolskiego tłumaczy, że jest to całkowicie normalne. – W malarstwie bizantyjskim wschodnim każda ikona jest na swój sposób cudowna. Nie ma tam nawet pojęcia kopii, jeśli u kogoś w domu wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, to jest to obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, równie autentyczny co ten znajdujący się na Jasnej Górze – mówi. Dodaje, prawosławni mają też obrazy słynące ze szczególnych łask, takimi są właśnie ikony terespolskie. – Gdy czyjeś modlitwy przed ikoną zostają wysłuchane, opowiada o tym rodzinie i znajomym. Wieść gminna zaczyna się roznosić i przed ikoną modli się coraz więcej osób – mówi. Wierni stawiają przed obrazami lampiony, z których można pobrać olej i wziąć do domu. To odpowiednik np. wody z Lourdes.
Brak komisji, które badałyby cudowność tych obrazów nie powoduje problemów teologicznych. – Dla katolików może to nie być zrozumiałe, bo tu mamy do czynienia z różnicami mentalnymi. Dla Zachodu ważna jest analiza rzeczywistości, dla Wschodu, synteza. To nie jest ze sobą sprzeczne, oba podejścia się uzupełniają – tłumaczy ks. Klejnowski-Różycki.
Czy katolik powinien traktować cudowne ikony w cerkwiach jako coś obcego? – Absolutnie nie. Ostatni wspólny sobór Kościoła wschodniego i zachodniego, Sobór Nicejski II, dotyczył właśnie czczenia ikon. Ikony są wspólne, to testament niepodzielonego Kościoła. Katolik może modlić się przed nimi, prosić o łaski, podchodzić do cudów z wdzięcznością. Prawosławni także czczą ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej, Z pewnością nie należy kwestionować ich autentyczności. Warto podchodzić do tego na sposób duchowy, bo zbyt często tego typu zjawiska budzą jedynie sensację – mówi duchowny.
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.