– Nie jest dobrze, żeby ksiądz zarywał noce przez siedzenie w Internecie. Taka nocna ewangelizacja niczemu nie służy, chyba tylko temu, żeby następnego dnia ksiądz był nieprzytomny – mówi ks. Piotr Karpiński, rzecznik diecezji łowickiej i zwolennik internetowej ewangelizacji.
Marcin Wójcik: Kiedy ostatnio używał Ksiądz sieci do celów duszpasterskich?
Ks. Piotr Karpiński: – Na początku trzeba sobie uświadomić różnicę pomiędzy duszpasterstwem a ewangelizacją. Duszpasterstwo to są wszelkie działania o charakterze duchowo-religijnym, skierowane w stronę ludzi wierzących i praktykujących. Niestety, takich ludzi jest coraz mniej, przybywa za to tych, którzy nie spotkali jeszcze w swoim życiu Chrystusa i których trzeba wtajemniczyć w świat wiary. Temu właśnie ma służyć ewangelizacja. Internet jako narzędzie może dobrze służyć w obu wymiarach – i duszpasterskim, i ewangelizacyjnym. Choć jego rola jest na pewno większa w działaniach ewangelizacyjnych. Może to być nawet jedyna droga kontaktu z człowiekiem poszukującym Boga. Jako rzecznik prasowy diecezji często korzystam z sieci, praktycznie codziennie. Zamieszczam informacje na stronie internetowej diecezji, odpowiadam na mejle. Właśnie przed chwilą dostałem pytanie w ważnej sprawie i zanim odpowiem, będę musiał temat dokładnie zbadać.
Każda parafia powinna mieć dzisiaj stronę internetową?
– Dobrze by było, gdyby parafie prowadziły swoje strony internetowe, choć musimy pamiętać, że nie zawsze się da, nie wszędzie proboszcz znajdzie osobę chętną do poprowadzenia takiej strony, a pracy przy tym jest całkiem sporo. Wiele parafii z naszej diecezji ma własne witryny i niektóre są na bardzo wysokim poziomie. Różnią się w szczegółach. Na przykład u św. Jakuba w Głownie nacisk jest położony na liturgię, strona św. Stanisława w Skierniewicach zawiera bardzo ciekawe forum dyskusyjne, a w Międzyborowie czy Białej Rawskiej możemy zobaczyć mnóstwo ciekawych zdjęć, dokumentujących życie parafialne. Ja osobiście zachęcałbym księży do prowadzenia blogów o tematyce duchowej. Oczywiście wymaga to poświęcenia czasu, ale wtedy strony parafialne mogłyby zyskiwać także wymiar ewangelizacyjny. Nie mówiąc już o rozwoju samego księdza.
A jaką rolę spełnia strona diecezji łowickiej? Kto tam zagląda?
– Strona diecezjalna ma charakter głównie informacyjny. Można znaleźć na niej wszystkie potrzebne informacje, jak dane adresowe, wzory używanych dokumentów czy zapowiedzi wydarzeń. Publikujemy także listy pasterskie biskupa i ważniejsze dokumenty kościelne. Notujemy średnio co miesiąc ponad 20 tysięcy wizyt (np. w marcu tego roku były to 20 833 wejścia), dziennie odwiedza nas ponad 600 osób, a najwyższą średnią dzienną wejść zanotowaliśmy w tym miesiącu – było to 827 osób. Czas w sferze informatyki biegnie jednak szybciej niż gdzie indziej, strony internetowe szybciej się starzeją. Różne instytucje średnio co dwa lata zmieniają swoją witrynę, by była atrakcyjniejsza. Może się uda także naszą unowocześnić.
Niech Ksiądz wskaże kilka przykładów dobrej ewangelizacji poprzez internet na terenie diecezji łowickiej.
– Internet w bieżącym funkcjonowaniu bardzo ułatwia nam życie. Był on szeroko wykorzystywany przy organizacji Diecezjalnego Spotkania Młodych w Niedzielę Palmową. Wiele informacji, także plakatów, rozesłaliśmy drogą elektroniczną. Świetne wyczucie ewangelizacji przez Internet mają siostry Apostolinki ze Skierniewic. Każde święto jest przez nie zauważone i ma swoje miejsce w sieci. Wystarczy ładne zdjęcie i skłaniający do refleksji podpis. Gdyby nie Internet, wielu nie zauważyłoby nawet, że zaczął się np. Wielki Post.
Co Ksiądz doradziłby młodemu kapłanowi, który chce ewangelizować młodzież poprzez Internet? Ma używać częściej Facebooka czy Gadu-Gadu, e-maila czy Skype’a? Na co ma uważać, by nie zaplątać się w sieć?
– Komunikatory i programy internetowe niech sobie ksiądz dostosuje do odbiorców. Facebook jest dobry, bo dociera do wielu odbiorców naraz. Skype i Gadu-Gadu pozwalają na komunikowanie się z jedną osobą i przed tym bym przestrzegał. Może się – niestety – zdarzyć, że takie z pozoru duchowe rozmówki mają inny podtekst. Nie jest też dobrze, żeby ksiądz zarywał noce przez siedzenie w Internecie. Taka nocna ewangelizacja niczemu nie służy, chyba tylko temu, żeby następnego dnia ksiądz był nieprzytomny i narzekał, jaki to on zapracowany. Jako wikariusz też zajmowałem się młodzieżą. Na rekolekcjach dla grupy młodzieżowej zrodziło się wśród nich pragnienie, by ewangelizować. Zaproponowałem im, żeby zaczęli od Internetu właśnie, a konkretnie od Facebooka, żeby pousuwali głupie wpisy, niestosowne zdjęcia, filmy, a poświęcili tę przestrzeń na treści religijne bądź bardziej refleksyjne. Pomysł został entuzjastycznie podchwycony. Niestety, młodzież szybko wróciła do starych przyzwyczajeń.
Do czego ma prowadzić internetowa ewangelizacja, bo rozumiem, że to początek czegoś. Czy konieczne jest dopełnienie w realu?
– W ewangelizacji ostatecznie chodzi o spotkanie z Chrystusem. Tylko jak może się spotkać z Nim ktoś, kto na przykład nie chodzi do kościoła albo chodzi, ale nic z tego nie rozumie? Internet jest tylko albo aż narzędziem nawiązania kontaktu, wstępnego wprowadzenia w myślenie religijne. Mówiłbym tutaj o preewangelizacji albo jakiejś ewangelizacji wstępnej.
Czyli w związku z tym ewangelizacja w sieci jest brzydszą siostrą ewangelizacji „face to face”?
– To ładna metafora. Ale „brzydsza siostra” też ma swoją ważną rolę do spełnienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).