"Modlitwę brewiarzową prowadzi mój brat, bo sam nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego. Wieczorem, przed udaniem się na spoczynek, Joseph prosi mnie czasem, bym zagrał mu jeszcze coś na pianinie." O życiu swoim i brata i ich relacji, której nie zaszkodziły żadne zmiany, opowiada ks. prałat Georg Ratzinger.
Jak obchodzono w Księdza rodzinie święta Bożego Narodzenia i urodziny?
Urodziny nie odgrywały zbyt ważnej roli, gdyż obchodziliśmy przede wszystkim imieniny. Dla nas, dzieci, Boże Narodzenie stanowiło oczywiście kulminacyjny punkt całego roku. Rano przyozdabialiśmy naszą szopkę, którą co roku uzupełnialiśmy o nowe elementy. Po południu, gdy jeździliśmy na sankach, mama zajmowała się przystrajaniem choinki. Gdy wracaliśmy do domu, cała rodzina odmawiała Różaniec. Potem w salonie rozlegał się dźwięk dzwonka. Czekało tam na nas rozświetlone i cudownie pachnące drzewko, a pod nim prezenty. W blasku świec tata czytał fragment Ewangelii, a następnie śpiewaliśmy kolędy. Po krótkim odpoczynku w łóżkach o północy wyruszaliśmy na pasterkę. Dla nas to wszystko zawsze miało w sobie coś bajkowego!
Czy Księdza brat miał swoją ulubioną potrawę?
Uwielbiał wspaniałe potrawy mączne naszej mamy, takie jak bawarskie pampuchy czy Kaiserschmarrn [rozdrobniony omlet z rodzynkami – przyp. tłum.].
Jaki zawód chcieli wykonywać Ksiądz i jego brat jako mali chłopcy?
W bardzo naturalny sposób kształtowało się w nas obu pragnienie zostania księżmi i służenia Panu przy ołtarzu. Oczywiście wiązało się to między innymi z faktem, że obaj pełniliśmy funkcję ministrantów, a w naszej rodzinie panował klimat głębokiej wiary. Nie mieliśmy więc wątpliwości, że tą właśnie drogą chcemy podążać. Mogę jednak opowiedzieć jeszcze pewną piękną historię z życia mojego brata. Gdy miał cztery lata, miasteczko Tittmoning, w którym wówczas mieszkaliśmy, odwiedził arcybiskup Monachium, kardynał Michael von Faulhaber. Zrobił on na małym Josephie takie wrażenie, że malec uroczyście oświadczył: „Ja też będę kiedyś kardynałem!”. Jednak kiedy w kilka miesięcy później w naszym mieszkaniu pracował malarz pokojowy, Joseph był tak zachwycony jego pracą, że zawołał z entuzjazmem: „Ja też będę kiedyś malarzem!”. Te dwa marzenia były oczywiście dość rozbieżne. Joseph miał jednak jeszcze dużo czasu, aby rozeznać swoje powołanie.
Czego życzy Ksiądz bratu na przyszłość?
Życzę mu, żeby jak najdłużej omijały go problemy zdrowotne i żeby mógł w dalszym ciągu dobrze i bez przeszkód pełnić posługę następcy świętego Piotra.
Księże Prałacie, bardzo dziękuję za rozmowę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.