"Modlitwę brewiarzową prowadzi mój brat, bo sam nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego. Wieczorem, przed udaniem się na spoczynek, Joseph prosi mnie czasem, bym zagrał mu jeszcze coś na pianinie." O życiu swoim i brata i ich relacji, której nie zaszkodziły żadne zmiany, opowiada ks. prałat Georg Ratzinger.
Księże Prałacie, czy odwiedzi Ksiądz brata, gdy 16 kwietnia będzie obchodził osiemdziesiąte piąte urodziny?
To oczywiste, że przybędę na to wielkie wydarzenie do Rzymu. Już teraz bardzo się cieszę, że przy tej okazji znów zobaczę brata. Na 19 kwietnia planowany jest w Watykanie wielki koncert na cześć Papieża – będziemy w nim uczestniczyć wspólnie. Z pewnością będzie to wspaniałe przeżycie.
Jak Ksiądz zwraca się do brata?
Naturalnie „Josephie” – każda inna forma byłaby absurdalna!
Czy to, że nie może Ksiądz widywać brata regularnie, jest dla Księdza bardzo bolesne?
Gdy dowiedziałem się o wyborze brata na papieża, rzeczywiście poczułem się trochę przygnębiony. Joseph starannie zaplanował przecież, co będzie robił na emeryturze. Zamierzał między innymi przyjeżdżać częściej do swojego domu w Pentling pod Ratyzboną [w Ratyzbonie mieszka Georg Ratzinger – przyp. tłum.]. Teraz jednak pogodziłem się już z tym, że Pan miał wobec niego inne plany, i oczywiście odczuwam z tego powodu radość.
Jak często ma Ksiądz kontakt z bratem?
Joseph dzwoni do mnie regularnie, bo oczywiście jemu jest o wiele łatwiej zastać mnie niż na odwrót – nie wiem przecież, czym mój brat zajmuje się dokładnie w danej chwili, czy nie przyjmuje akurat jakiejś ważnej osobistości. Czekam więc, aż to on zadzwoni do mnie. Oprócz tego odwiedzam go kilka razy do roku w Rzymie czy też – jak teraz – w jego letniej rezydencji w Castel Gandolfo.
Czy spędzacie wtedy dużo czasu razem?
Cóż, o ile pozwala na to dokładnie zaplanowany program dnia mojego brata papieża. O godzinie siódmej odprawiamy w każdym razie wspólnie poranną Mszę świętą w jego prywatnej kaplicy, po czym odmawiamy brewiarz i jemy śniadanie. Potem zazwyczaj rozstajemy się i każdy z nas udaje się do swojego apartamentu. Latem o szesnastej odmawiamy zawsze brewiarz, a później idziemy na spacer albo do Ogrodów Watykańskich, albo do ogrodów w Castel Gandolfo, o ile tam akurat przebywamy. O dziewiętnastej trzydzieści jemy kolację, a o dwudziestej oglądamy wspólnie wiadomości. Następnie odmawiamy kompletę, modlitwę Kościoła na zakończenie dnia, i w ten sposób dzień pracy Josepha właściwie się kończy. Zwykle siadamy jeszcze na przez chwilę w salonie i rozmawiamy.
Podobno odkąd wzrok Księdza nie jest już tak dobry, Papież czyta Księdzu brewiarz, Ksiądz zaś w zamian gra dla niego na pianinie…
To prawda. Modlitwę brewiarzową prowadzi mój brat, bo sam nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego. Wieczorem, przed udaniem się na spoczynek, Joseph prosi mnie czasem, bym zagrał mu jeszcze coś na pianinie. Gram wtedy jakąś pieśń kościelną lub ludową, a czasem wieczorną. Dostosowuję się do okoliczności i na przykład w okresie Bożego Narodzenia gram oczywiście kolędy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).