Czy Kościół rzeczywiście jest niesłusznie faworyzowany przez państwo, jak sugeruje część mediów? Czy Fundusz Kościelny i Komisja Majątkowa były dla Kościoła specjalnymi przywilejami? Przyjrzyjmy się faktom.
Fundusz Kościelny W PRL
20 marca 1950 roku władze komunistyczne ogłosiły ustawę „o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego”. Na mocy tej ustawy państwo zrabowało nieruchomości ziemskie oraz gospodarstwa rolne powyżej 50 hektarów, a na terenach województw poznańskiego, pomorskiego i śląskiego powyżej 100 ha. Na podstawie tej ustawy i innych aktów prawnych wydanych w PRL Kościół utracił 155 tys. ha gruntów i prawie 4 tys. budynków. Integralną częścią rabunku gruntów kościelnych było powołanie Funduszu Kościelnego. Pierwotnie zakładano, że zrabowany w 1950 r. majątek nie będzie sprzedawany, ale państwo wygospodaruje z niego środki przeznaczone na wsparcie dla Kościołów i związków wyznaniowych. Faktycznie jednak zabraną ziemię włączono do Państwowego Zasobu Ziemi, bez szczegółowej ewidencji i ustalenia wysokości dochodów z tych dóbr. Do Funduszu nie trafiały więc żadne pieniądze pochodzące z gospodarowania zabraną ziemią. Jedynym źródłem dochodów Funduszu Kościelnego były dotacje państwowe, uchwalane każdego roku przez Radę Ministrów. Dotacje zamiast służyć Kościołowi, pogłębiały wcześniejszą niesprawiedliwość. Środki z dotacji w znacznym stopniu trafiały do księży patriotów, czyli duchownych wspierających ustrój komunistyczny w Polsce. W latach 1960–1970 wydatki na Zrzeszenie Katolików Caritas (nie mylić z obecnie istniejącą Caritas kościelną) stanowiły ponad 30 proc. budżetu Funduszu, a w latach 1980–1989 ponad połowę. Fundusz stał się narzędziem walki z Kościołem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).