O strachu takim, że aż nogi drżą, upartym duszpasterzu i trudach głoszenia nauk opowiada dr hab. Józef Majewski, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, teolog i medioznawca, w rozmowie z Arkadiuszem Cichoszem.
Arkadiusz Cichosz: Gdy myślę „rekolekcjonista”, natychmiast skojarzenia biegną do osoby duchownej. Pan nie ma koloratki ani habitu, a wrocławscy studenci słuchali w tym roku Pana nauk rekolekcyjnych. To chyba nie jest prosta posługa?
Józef Majewski: – Pierwszy raz zostałem poproszony o wygłoszenie rekolekcji i kiedy usłyszałem propozycję, odpowiedziałem: „Nie”. To było dla mnie zupełnie oczywiste: „Nie będę głosił”. Ksiądz Paweł Kajl, duszpasterz akademicki „Mostu”, przekonywał mnie jednak, że obecny rok ukazuje nam Kościół jako dom, a w domu każdy ma prawo głosu.
Jak przyjęli Pana wrocławscy studenci? To w końcu oni mieli być adresatami nauk, a z sytuacją świeckiego kaznodziei nie spotykają się często.
– Jestem pozytywnie zaskoczony liczbą młodzieży, która przychodzi do duszpasterstwa i czuje się tu jak u siebie w domu. Robią niesamowite rzeczy. Ile na nich spoczywa odpowiedzialności. Pomyślałem, że gdyby w parafiach świeccy mieli taką świadomość odpowiedzialności za Kościół, sytuacja chrześcijan w naszym kraju wyglądałaby zupełnie inaczej. Z tego, co wiem, „Most” nie jest wyjątkiem. Jeśli to tak działa wszędzie, to należy sądzić, że jest tutaj jakiś szczególny duch miejsca. A jak było? Większość odpowiadała, że świetnie, kapitalnie… chociaż pojawiły się też słowa krytyki.
Co zatem nie podobało się słuchaczom?
– Stawiam pytania, na które nie odpowiadam. Jeden z duchownych powiedział, że jest to nie do pomyślenia, aby kapłan tak robił. Krytyka jednak oznacza, iż nie było tak źle. Jeśli wszyscy chwalą albo wszyscy krytykują, to raczej coś tu nie gra. Jestem bardzo zadowolony, że wytrwałem do końca. Przyznam – odetchnąłem z ostatnim gwizdkiem, bo nogi mi drżały.
Jeśli zatem teraz pojawi się kolejne zaproszenie, łatwiej będzie po Wrocławiu podjąć decyzję?
– Na pewno będzie łatwiej, chociaż myślę, że nikt mnie nie zaprosi, bo zanim wpadnie na taki pomysł, najpierw zaczerpnie opinii ks. Pawła. On, mimo że jest miły i mnie chwalił, to poproszony o szczerą wypowiedź na pewno powie: „Dajcie sobie spokój ze świeckimi” (uśmiech). Mam umówione spotkanie ze znajomym dominikaninem i powiem mu, że… mogę głosić. Już sobie wyobrażam jego zakłopotanie. Pragnę podkreślić, że przy okazji tych rekolekcji przeżyłem własne ćwiczenia duchowe. Salezjanie dali mi osobny pokój, gdzie mogłem być długie godziny zupełnie sam. Na co dzień jest praca i rodzina. A taka samotność i kompletna cisza były mi bardzo potrzebne. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś takiego przeżywałem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).