Niezwykła historia Ryana Marqissa dowodzi, że warto walczyć o życie dziecka, nawet jeśli lekarze mówią, że to bez sensu.
Leighann Marquiss z Pensylwanii była w 12. tygodniu ciąży, gdy wraz z mężem Henrym dowiedzieli się, że ich nienarodzone dziecko cierpi na rzadką wadę genetyczną, zwaną pentalogią Cantrella. To właściwie zespół pięciu wad. Jego najbardziej widocznym objawem jest to, że serce dziecka rozwija się poza klatką piersiową. Czasem - i tak było w tym przypadku - serce rośnie jakby poza ciałem, w czymś w rodzaju cieniutkiego bąbla wystającego na zewnątrz ciała, tuż pod mostkiem. Kolejny objaw to nieprawidłowa budowa serca. W tym przypadku prawidłowo rozwijała się tylko lewa jego część.
Lekarze nie dawali rodzicom złudzeń. Mówili, że dziecko urodzi się martwe, a jeśli nawet przeżyje poród, to umrze najdalej trzy dni później. Doradzali aborcję.
- Chcieliśmy pozostawić bieg spraw naturze, odmówiliśmy przerwania ciąży – wspominają rodzice.
Chłopiec, któremu nadali imię Ryan, przeżył poród. Miał potem kilkanaście operacji.
- Postanowił walczyć. Nie chciał umierać. To, że jest dziś z nami, jest po prostu niesamowite – mówi mama Ryana, który obchodził niedawno trzecie urodziny.
Prawdopodobnie chłopiec będzie w przyszłości musiał nosić na piersi jakiś ochraniacz, ale możliwe jest też, że wystarczy, jeśli będzie go nosił przy uprawianiu sportu. - Nie będzie uprawiał wyczynowego sportu, ale ale mamy nadzieję, że może biegać po placu zabaw i wspinać się po drzewach, jak wszystkie inne dzieci – mówią rodzice, którzy mają też dwie starsze córki: Natalie i Ainsley.
- On naprawdę jest medycznym cudem. Gdy patrzę, jak biega po boisku i wdrapuje się na ściankę wspinaczkową, chwalę Boga – mówi Leighann.
Blog mamy Ryana znajdziesz TUTAJ.
Tekst poświęcony Ryanowi oraz jego zdjęcia z różnych okresów życia (tuż po urodzeniu i po operacjach) znajdziesz TUTAJ.
A oto film z Ryanem tuż po urodzeniu. Widać na nim serce, bijące jakby poza ciałem dziecka:
hmarquiss
BB heart with ectopic cordis
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).