O dojrzałości i uczciwości w powołaniu, przestrogach św. Bernarda z Clairvaux i o pytaniu, na które nigdy nie był przygotowany, z nowym biskupem gliwickim Janem Kopcem rozmawia ks. Waldemar Packner.
Przychodzi Ksiądz Biskup do Gliwic po 19 latach pełnienia posługi biskupa pomocniczego w Opolu, podczas której odwiedził prawie 400 parafii. Jak wspomina Ksiądz Biskup tę posługę?
– To dotyczy mojego osobistego odczucia. Rozumiem, że włączenie do kolegium biskupów oznacza już nie realizowanie własnych wizji, ale włączenie się w powszechne dzieło Kościoła. W tym szczególne miejsce zajmują kontakty z żywymi wspólnotami. Na czoło wysuwają się wizytacje poszczególnych parafii, powiązane z głoszeniem słowa Bożego, często z udzielaniem sakramentu bierzmowania, ale także przewodniczeniem jubileuszom miejscowości, parafii, kościoła, duszpasterza, osoby konsekrowanej... – niekiedy trzeba uroczyście poświęcić nowo zbudowaną świątynię, ołtarz w niej, organy czy dzwony. To w pewnym sensie spaja z tymi miejscami i zamieszkującymi je wiernymi, a najpiękniejszą zapłatą jest, gdy po latach Opatrzność znowu tam skieruje, a witający powiedzą: „pamiętamy, jak ksiądz biskup był u nas przed laty...”. Ponieważ obecna diecezja opolska ma dość niełatwą strukturę parafialną – na 398 parafii aż 150 nie liczy więcej niż 1000 wiernych – przeważają wspólnoty niewielkie, stające przed wieloma wyzwaniami, by sprostać zadaniom nie tylko w sferze materialnej, co duszpasterze często akcentują. Nie chcę odwoływać się w tej chwili do patosu, ale nieraz trzeba po prostu z tymi wiernymi być, zauważyć ich radość, nawet z osiągniętego niewielkiego dzieła, i umieć podzielić się z nimi swoją wiarą, nadzieją na lepszą przyszłość i miłością bez obłudy. Mając to na uwadze, przechodzę do sąsiedniej diecezji w poczuciu zadzierzgniętej w Opolu więzi pasterskiej i myślę, że też duchowej wspólnoty. Jest także szeroka płaszczyzna mojego dokładnie 30-letniego zaangażowania w Seminarium Duchownym, które szczęśliwie jest obecnie Międzydiecezjalnym Seminarium Diecezji Gliwickiej i Opolskiej, więc pozostanie nadal ta forma współpracy. Cenię sobie, co poczytuję za znak łaskawości samej Opatrzności, że od powołania Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Opolskim w 1994 roku byłem włączony w kadrę dydaktyczną, najpierw jako adiunkt, a następnie profesor zwyczajny. Mogłem realizować ukochane przeze mnie badania naukowe i wypełniać zadania dydaktyczne. Nie będzie cienia zarozumiałości w stwierdzeniu, że w tym ukochanym dziele najpełniej doświadczałem łaskawości Pana. Połączenie jednak katedry uniwersyteckiej z pasterskimi obowiązkami wymagało zawsze zdolności do syntezy, by nie utracić przychylności niebios.
Zamknął się dla Księdza Biskupa okres opolski. Ale zawołanie, jakie wybrał Ksiądz Biskup na swoją posługę 19 lat temu, „Krzyż Chrystusa – nasza nadzieja”, pozostaje aktualne. Jakie nadzieje wiąże Ksiądz Biskup z objęciem nowej diecezji?
– Nie chciałbym uprzedzać swoimi osobistymi odniesieniami posługi dla Kościoła gliwickiego. Moje nadzieje mogą niewiele znaczyć wobec wyzwań nowego czasu. Ale, jak każdy człowiek, mam jeszcze swoje oczekiwania. W 65. roku życia zaczynać nowe zadanie, jakże odpowiedzialne, po latach przyzwyczajenia bardziej do realizacji niż wskazywania innym zadań, wiąże się z uzasadnionymi obawami. Szczerze też wyznaję, że kapłaństwo i biskupstwo zawsze bliżej stawiałem krzyża, niż łączyłem z blaskiem przewodzenia i cieszenia się tym wielkim darem. Krzyż ma w sobie coś z heroizmu, ale też rezygnacji; zmusza do refleksji, że w sumie jest się słabym i ograniczonym, a uczucie zwykłego bólu też nie jest obce. Krzyż zdecydowanie domaga się dystansu – najlepiej go ogarnąć, wraz ze Zbawicielem, gdy trwać się będzie w pewnej oddali, to znaczy, że nie ja sam mogę krzyż swobodnie ogarnąć, bo ostatecznieon jest łaską. Aż do zmęczenia w podejmowaniu go ciągle na nowo.
Podsunął Ksiądz Biskup ostatnie, znowu osobiste, pytanie. Czy nie obawia się Ksiądz, że nowe obowiązki ordynariusza diecezji ograniczą Księdza możliwości pracy naukowej?
– Odpowiedź mieści się właściwie w poprzednim zdaniu. Jeżeli dotknąć serca, to ograniczenie możliwości prowadzenia pracy naukowej w dotychczasowym wymiarze będzie krzyżem, ale jeżeli włączyć ją w takim zakresie, by nie naruszyła wsłuchiwania się w nurt życia Kościoła gliwickiego, poprzez okolicznościowe wykłady, seminarium historyczne czy recenzje prac doktorskich i habilitacyjnych, a nie stabilnej dydaktyki na Wydziale Teologicznym, to przy krzyżu wyrasta nadzieja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.