Istnienie świata jest podtrzymywane modlitwą jednego człowieka.
Dzielące mnie od redakcji trzysta trzydzieści jeden kilometrów ma swoje plusy i minusy. Dzięki tej odległości nie będę musiał uczestniczyć w debacie o dziesięciu najważniejszych wydarzeniach minionego roku. Po prostu nie cierpię tych wszystkich rankingów, sondaży, licytacji i przepychanek, z których na koniec wyłonić się ma obraz… Właściwie nie za bardzo wiadomo czego. Z całą pewnością takie zestawienie o niczym nie przesądza. Skoro jednak Pan Bóg stworem medialnym mnie uczynił, od tematu nie ucieknę. Zobaczmy zatem, co w tytułowych dwóch pigułkach się kryje.
Przed świętami odwiedzałem chorych. Dom prawie na końcu wsi. Kilkadziesiąt metrów za nim kończy się droga. Dalej już tylko bażanciarnia, łąki i bagna. Jego mieszkanka od lat nie wychodzi za próg. Mimo kłopotów ze wzrokiem oczy promieniują dobrocią i ufnością. Ja, proszę księdza – wyznała – całymi dniami modlę się za Kościół. I nawet nie staram się domyślać komu ta modlitwa jest potrzebna. W tym wyznaniu nawet jedna litera nie była na wyrost. Słuchając przypomniałem sobie starą, już nawet nie pamiętam gdzie wyczytaną, maksymę. Istnienie świata jest podtrzymywane modlitwą jednego człowieka. Chyba Merton w „Posiewie kontemplacji”, ale głowy nie dam. Iluż takich trzymających świat w istnieniu jest wokół nas. Cisi bohaterowie, których czasem w jakiejś homilii nazwie się największym skarbem Kościoła. Więc chowam do pierwszej pigułki tych wszystkich bezimiennych, z ostatniego rzędu, w domu na końcu wsi świat cały mieszczących, potrafiących swą miłość i troski uginających się pod ciężarem życia ludzi zawrzeć w powtarzanym od rana do wieczora „Zdrowaś Maryjo”. Oni w tym roku byli najważniejsi.
Do drugiej schowałem przemówienie Benedykta XVI w Bundestagu. Bardziej aniżeli z niemieckiej, z polskiej ważne perspektywy. W kontekście sporów i dyskusji o relacjach między państwem i Kościołem. Za każdym razem, gdy jego fragmenty przytaczam, nie potrafię powstrzymać się od złośliwości, wyrażając obawy, że gdyby to zostało powiedziane nie z pozycji autorytetu papieskiego, w dodatku w jakimś programie telewizyjnym, autor z zakazem wypowiedzi w mediach musiał by się liczyć. Kto wie, czy nie z tego właśnie powodu jakoś cicho o tym przemówieniu. Nie słyszałem, by o nim dyskutowano. Analiz i opracowań też chyba się nie doczekało. Jeśli, proszę o wiadomość. Z chęcią przeczytam.
Na koniec zaś Czytelnikom i sobie życzę, byśmy przy końcu nadchodzącego roku mieli więcej nadziei i miłości w sercu niż u jego początku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.