U górali w Chochołowie na święta Bożego Narodzenia stanęła wieża Babel. – Powód jest prosty – jest nam się coraz trudniej porozumieć – tłumaczy pani Ania, kończąc pracę nad rodzinną szopką.
Jan Głąbiński/ GN Szopka jako wieża Babel to pomysł rodziny Korżyków z Chochołowa (Podhale) Rodzina Korżyków z Chochołowa już szósty raz przygotowała świąteczną szopkę. – Każdy swoje życie chce budować bez Boga. Jednocześnie coraz trudniej dogadują się między sobą trzy pokolenia: dziadkowie, rodzice i dzieci – podkreśla pani Anna. Wokół niej krzątają się dzieci – najmłodsza Magda, Zbyszek, Wojtek i najstarsza Ania. – Pracujemy w pocie czoła, żeby zdążyć z terminem oddania szopki na konkurs ogłoszony przez miejscową szkołę – mówi Zbyszek. Mama dodaje, że w przygotowaniu szopki nie chodzi tylko o wygraną. – Kiedy przygotowujemy szopkę i jej poszczególne elementy, w naszym domu panuje radosna atmosfera. Nigdy nie liczymy na zajęcie jakiegoś miejsca, bo to nie jest dla nas najważniejsze. Traktujemy to jako duchowe przygotowanie do świąt – mówi Ania. To ona poświęciła najwięcej czasu na zrobienie szopkowych postaci. – Przyjeżdżam zmęczona po pracy, ale rodzeństwo mi nie odpuszcza. Wiedzą, że ja mam największą wprawę. Kiedy szopka już powstanie, mam satysfakcję, że się udało – śmieje się. W poprzednim roku szopka wykonana przez rodzinę Korżyków trafiła do miejscowej restauracji jako element świątecznego wystroju.
Stanisław Chowaniec, dyrektor Szkoły Podstawowej w Chochołowie, zwraca uwagę, że głównym celem konkursu jest integracja rodziny w czasie wykonywania szopek. – Przy okazji rozwijane są u dzieci umiejętności łączenia różnych technik plastycznych, sprawność manualna oraz poczucie estetyki – tłumaczy. Szkoła w Chochołowie już po raz szósty organizuje konkurs szopek wspólnie z Centrum Kultury i Promocji Urzędu Gminy w Czarnym Dunajcu.
Jan Głąbiński/ GN Szopka rodziny Bednarzów z Cichego już gotowa. – Moglibyśmy robić więcej takich – śmieje się tata (Podhale). Na konkurs do Chochołowa szopkę przygotowuje również rodzina Bednorzów z Cichego. Pracami kierował tata – pan Stanisław. Najwierniej pomagały mu córki Natalia i Emilia. – Pocięłyśmy malutką piłką drobne kawałki drewna. Tata nam wcześniej pokazał, jak to należy robić – mówią dziewczynki. Mama, pani Beata, jest bardzo dumna ze swojego męża. – To złota rączka. Potrafi wyczarować cuda z drewna – mówi i wskazuje na ścianę, która ozdobiona jest rzeźbami górala z Cichego. Bednarzowie wszystkie elementy zrobili sami, wykorzystali drewno, postacie zrobili z masy solnej, a gałązki sosny przynieśli z pobliskiego lasu. – Można taką pracę wystawić na sprzedaż w sklepie internetowym. Widziałem też szopki, z których wyciąga się figurki i wtedy wygląda ona jak góralski szałas – zaznacza pani Beata. Ale rodzina z Cichego nie zamierza tak zrobić. – Nie chodzi nam o żaden zysk. Cieszę się, że mogliśmy razem spędzić czas na przygotowaniu szopki, zamiast oglądać telewizję – cieszy się mama.
Jan Głąbiński/ GN Bronek i Andrzej lepią z plasteliny potrzebne figurki do szopki. Całość prac nadzoruje mama – pani Małgorzata. W przygotowanie szopki najbardziej zaangażowała się córka Anna, chodzi do kl. IV szkoły podstawowej (Podhale). Szkoła Podstawowa im. ks. prof. Józefa Tischnera w Rogoźniku w gminie Nowy Targ już 15. raz w tym roku organizuje Gminny Konkurs Szopek. W domu państwa Ligasów czwartoklasistka Ania zrobiła wszystkie postacie do szopki. Jej bracia – 3-letni Bronek i 5-letni Andrzej – bacznie obserwowali pracę siostry. W przygotowaniach pomagała również Jola, która od urodzenia ma uszkodzony splot barkowy. – Nasza szopka będzie w kształcie cukierka. To będzie taka strawa duchowa z przesłaniem – zaznacza mama Małgorzata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).