Dobrze, że teraz ze strony autorów stanu wojennego pada słowo „Przepraszam” za cierpienia i dotkliwości spowodowane stanem wojennym. Jednakże bolesnych skutków tego zła nie da się wymazać z pamięci Polaków i z kart historii naszej Ojczyzny – powiedział w wywiadzie dla KAI prymas Polski abp Józef Kowalczyk
KAI: Dlaczego, według Księdza Prymasa, doszło do wprowadzenia stanu wojennego?
– Słusznie rodzi się pytanie: Jak mogło dojść do takiej sytuacji w życiu społecznym, do tak głębokiego skonfliktowania, które doprowadziło do rozwiązania siłowego? Odpowiedź wydaje się być oczywista. Zarówno w systemie jako takim, jak również w realizowaniu zadań politycznych, gospodarczych i administracyjnych w owym czasie oraz w samym sprawowaniu władzy, zbrakło przestrzegania podstawowych zasad etycznych.
Sprawdziło się wówczas – i sprawdza się dziś – że jakikolwiek system polityczny czy gospodarczy, jeśli pozbawi się wrażliwości sumienia na wartości etyczne, jeśli w sprawowaniu swych zadań nie będzie się kierował zasadami moralnymi i etyką zawodową, przerodzi się w dyktaturę – o czym tak jasno i zdecydowanie mówił Jan Paweł II: „W odniesieniu do dziedziny polityki należy podkreślić, że uczciwość w kontaktach między rządzącymi a rządzonymi, jawność w administracji publicznej, bezstronność w rozstrzyganiu spraw publicznych, poszanowanie praw przeciwników politycznych, ochrona praw ludzi oskarżonych w procesach i sądach doraźnych, sprawiedliwe i uczciwe wykorzystanie pieniędzy publicznych, odrzucenie niegodziwych metod zdobywania, utrzymywania i poszerzania władzy za wszelką cenę – to zasady, które znajdują swe najgłębsze źródło, a jednocześnie uzasadnienie wartości osoby, w transcendentnej wartości osoby i w obiektywnych nakazach moralnych, dotyczących funkcjonowania państw. Gdy zasady te nie są przestrzegane, zanika sam fundament politycznego współistnienia, a całe życie społeczne wystawiane jest stopniowo na ryzyko, zagrożenie i rozkład (por. Ps 14 [13], 3-4; Ap 18, 2-3. 9-24). (…). Jeśli bowiem «nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza.
Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm» (Centesimus annus, 46)” (Veritatis splendor, 101). Dzieje się tak tym bardziej wówczas, gdy system głoszący obronę szlachetnych praw człowieka, czyni to jedynie pozornie, a w rzeczywistości używa wszelkich środków – nie wyłączając siły militarnej – by obronić sam system, a nie człowieka, któremu powinien służyć pomnażając dobro wspólne wszystkich obywateli. Na dowód prawdziwości tych słów możemy przytoczyć nie tylko wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, ale także przeróżne wydarzenia na świecie, dziejące się również za naszych dni.
KAI: Gdzie stan wojenny zastał Księdza Prymasa?
– Stan wojenny zastał mnie w Rzymie. Pracowałem wtedy w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej jako kierownik Sekcji Polskiej. Informacje o wprowadzeniu stanu wojennego były szokujące. Zarówno mnie samemu, jak i osobom z którymi żyłem i pracowałem, było trudno uwierzyć w to, co stało się w naszej Ojczyźnie. Zerwany został jakikolwiek kontakt z krajem. Rodziło się wiele pytań i obaw, co będzie z tym ludem z którego ja także wyrosłem, jakie będą losy naszej umiłowanej Polski, naszych najbliższych, rodzin i środowisk z których się wywodzimy. Kiedy tego właśnie dnia wraz z innymi współpracownikami spotkaliśmy Ojca Świętego Jana Pawła II, wyraziliśmy mu nasze zdziwienie, obawy, cierpienie i niepokój. Jan Paweł II wysłuchał tego wszystkiego ze spokojem i odpowiedział: „Musimy się gorąco modlić i czekać na znak z wysoka”. Następnie wszedł do kaplicy na osobistą rozmowę z Panem czasu i wieczności, życia i śmierci, z Dawcą pokoju.
Bł. Jan Paweł II patrzył na to wszystko, co działo się wtedy w Polsce, w kategoriach wiary i wielkiego zaufania Bożej Opatrzności; wierzył w moc modlitwy – było to dla mnie bardzo pouczające.
KAI: Jak zareagował Ojciec Święty na ogłoszenie stanu wojennego?
– Wkrótce po ogłoszeniu stanu wojennego papież wystosował osobisty list do autorów tego stanu, wyrażając protest i ubolewanie, że Naród polski upokarzany przez całe stulecia, doświadczony najtragiczniejszymi wydarzeniami II wojny światowej i jej następstwami, dziś ponownie doznaje bolesnego ciosu i cierpienia, gdy słusznie upomina się o swoje prawa u władzy ludowej, która mieni się jego reprezentantem. Wysłannik papieża wraz z osobą towarzyszącą, który pojechał z tym listem do władz zwierzchnich stanu wojennego, jadąc pociągiem z Rzymu do Polski doznał wielu upokorzeń po przekroczeniu „żelaznej kurtyny”. Wreszcie dojechał do Warszawy i wręczył wspomnianym władzom jasne i zdecydowane stanowisko Ojca Świętego sformułowane na piśmie.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.