– Obraz powstał w 1961 r. i został namalowany przez brata Felicissimusa Marię Sztyka. Do tworzenia zachęcał go sam o. Maksymilian Maria Kolbe – mówi o. Jan Maciejowski, franciszkanin, proboszcz parafii św. Antoniego.
Abp Sławoj Leszek Głódź ustanowił u franciszkanów w Gdyni Sanktuarium Matki Bożej Królowej Matki Nadziei i św. Maksymiliana Marii Kolbego. Decyzja zapadła już 4 listopada, po październikowej prośbie, którą do metropolity gdańskiego skierowali gdyńscy franciszkanie, oraz po koronacji obrazu. Przypomnimy, że odbyła się ona 14 sierpnia tego roku.
Pierwszy obrazek Maryi autorstwa brata Felicissimusa powstał w 1940 r., aby uświetnić nabożeństwa majowe przebywającym wówczas w Niepokalanowie wysiedleńcom z ziemi pomorskiej i poznańskiej.
– Pewnego dnia o. Maksymilian zabrał bratu wszystkie namalowane przez niego kredkami obrazki i pokazując je współbraciom podczas tzw. rekreacji, powiedział, żeby ich autor prosił Maryję na kolanach, by Ona pozwoliła mu malować coraz piękniejsze obrazy – mówi o. Jan. Sam obraz w Gdyni, o wymiarach 300 na 180 cm, przedstawia Częstochowską Madonnę z orłem w koronie u stóp.
– To był od początku silny znak, patriotyczny. Używaliśmy go jako obrazu stacyjnego podczas Bożego Ciała, w czasie gdy orzeł z koroną był znakiem zabronionym – podkreśla.
Co ważne, od 1993 r. pod obrazem odbywa się uroczyste przyrzeczenie duchowej adopcji dzieci nienarodzonych. W duchową adopcję zostało tu wziętych aż 1700 dzieci. Nic dziwnego zatem, że w księgach pojawia się szczególnie dużo wpisów matek, które dziękują Bogu przez wstawiennictwo Maryi za dar macierzyństwa.
– Tutaj się modliły i tu zostały wysłuchane – cieszy się proboszcz. Sporo jest też ostatnio próśb o znalezienie pracy. – W dzień koronacji zdarzyła się nawet zabawna historia. Przyszedł młody chłopak, strasznie zmartwiony. Długo się modlił, okazało się, że o pracę. Jeden z naszych braci polecił mu, żeby wpisał swoją prośbę do księgi – uśmiecha się o. Maciejowski. Nazajutrz młodzieniec przyszedł już dziękować. Pracę, na razie na rok, znalazł tego samego dnia! Szybkość interwencji Matki Bożej bywa imponująca.
– Raz modliła się tu młoda kobieta, prosząc o radę, czy chłopak, którego poznała, ma być tym jedynym… – wspomina franciszkanin. Może nie z szybkością światła, ale prawie, wróciła po zaświadczenie o chrzcie potrzebne do ślubu.
Sama korona powstała ze złota ofiarowanego przez ludzi. Na dole są też kamienie szlachetne, których nie umieszczono w koronie, bo było ich zbyt dużo.
– Tak liczny odzew świadczy o tym, że ludzie chcą Matce Bożej podziękować – zauważa ojciec proboszcz. Czy zatem z pozostałych wotów powstanie płaszcz? Chyba nie, bowiem suknia Maryi w tęczowej poświacie (stąd też wezwanie Matka Nadziei) jest po prostu cudnej urody.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.