Dzisiejsze dzieciaki są inne. Gotowe wszystkiego dotknąć, wszędzie swoje łapki wsadzić. Pewne są dwóch rzeczy: bezpieczeństwa i bezkarności.
„Błagam, nie zapominajcie o cierpiących chrześcijanach Syrii, których Wielki Piątek trwa już czwarty rok”.
Kościelna rzeczywistość wcale nie jest tak skrzecząca jak by się niektórym wydawało, albo chcieli ją widzieć.
Taki klimat Środy Popielcowej. I siedzi człowiek, i główkuje, po co to wszystko właściwie?
Chrześcijanie nie powinni brać wzoru z tego świata, ale mają go przemieniać.
Być może – zupełnie nie mając takiej świadomości – dzisiaj drobnym gestem rozbroję czyjś gniew? Może życzliwość zahamuje w kimś odruch zemsty? Da odrobinę więcej cierpliwości? Podtrzyma resztkę nadziei?
Starożytna teza polityczno-wojskowa: „Chcesz pokoju, gotuj wojnę”. Niepokoi mnie, że ani pokój, ani wojna nie zaprzątają nas zbytnio.
Europa chce zamknąć oczy na to, co papież Franciszek nazwał "hańbą świata".
Świat odetchnął. W Mińsku Ukraina, Rosja, Niemcy i Francja uzgodniły porozumienie, które podpisali też przedstawiciele separatystów. Przyszłość nie rysuje się jednak ciekawie.
Oczekuje się od nich, że będą na każde zawołanie i zawsze z uśmiechem pomogą, zatroszczą się, zmienią opatrunki, poprawią poduszki i fachowo wykonają swoją pracę.