Taki klimat Środy Popielcowej. I siedzi człowiek, i główkuje, po co to wszystko właściwie?
Od czasu do czasu przy takich okazjach spieramy się z żoną, jak to właściwie jest, bo przecież kiedy Pan Bóg stwarzał świat, nic nie mówił o tym, że człowiek ma jeść mięso, a dzisiaj z tego niejedzenia robi się wielkie wyrzeczenie. I żona powiada, że w Księdze Rodzaju Bóg jasno powiedział: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem" (Rdz. 1, 29).
Ja na to, że jest też taki fragment: "Oto zwierzęta, które możecie jeść: wół, baran, koza, jeleń, gazela, daniel, koziorożec, antylopa, bawół i kozica. Możecie jeść wszelkie zwierzę o rozdzielonym kopycie, to jest parzysto rozłożonej racicy, i które przeżuwa" itd (Pwt 14, 3-20). A ponadto: "Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win" (Iz 25, 6). No skoro Pan Bóg przygotuje...
I w trakcie tych pół poważnych debat w końcu żona wygrała, zwracając uwagę, że te wszystkie zapiski o tym, że można mięso jeść, to materiał spisany już po grzechu pierworodnym. Być może mięsożerność faktycznie jest jednym ze skutków grzechu, tylko tak bardzo nam to spowszedniało, że już w ogóle się o tym nie myśli. No i czy w związku z tym jestem w stanie na stałe zrezygnować z pysznej wołowinki, karkóweczki albo chociaż szaszłyczka?
A tymczasem mamy taki fragment:
"Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie,
młode ich razem będą legały.
Lew też jak wół będzie jadał słomę". (Iz. 11, 7)
To już zapowiedź nowych czasów, świata przemienionego przez Mesjasza. Świata, w którym nie tylko nie będzie zjadania siebie nawzajem, ale też - co istotniejsze - nie będzie nawet cienia tęsknoty za tym, co być może kalekie w naszej naturze.
I tak wśród kulinarno-biblijnych dywagacji, na które na pewno wpływ ma pusty żołądek, dochodzę do wniosku, że właśnie po to jest post, by uświadomić sobie, co jest moją skazą, próbować ją eliminować i cieszyć się z tego, że choć teraz przychodzi mi to z wielkim trudem, to kiedyś nadejdzie chwila ostatecznego oczyszczenia. Jak dla mnie perspektywa jest bardzo pociągająca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).