Im bardziej jesteśmy przekonani, że już wiemy, wszystko i na zawsze, tym mniej wiemy naprawdę. Co więcej: nie pytając i nie szukając, nie znajdziemy.
Pierwsze dwa dni wizyty papieża Franciszka w Azji za nami. Co się wydarzyło? Podsumowanie.
Bywa traktowana jak dzielenie włosa na czworo. Tymczasem powinna być podstawą kształtowania zdrowej wiary.
A na dokładkę religia. I to niejedna!
Pochlebstwo to poważny grzech. Utrudnia błądzącemu nawrócenie, a i często wystawia go na pośmiewisko.
Wiele Kościołów lokalnych (choćby Irlandia) uważało, że nie muszą się uczyć na błędach innych. Zapłaciły za to ogromną cenę. Można inaczej.
Bez uczuć człowiek byłby psychopatą. Ale gdy zastępują rozum człowiek jest jak liść miotany podmuchami wiatru.
Mam wyrzuty sumienia słuchając papieża Franciszka.
Papieska Msza święta na błoniach Kyaikkasan Ground, a po południu czasu lokalnego spotkanie z Najwyższą Radą Mnichów Buddyjskich „Sangha” i biskupami Mjanmy (d.: Birmy) to program trzeciego dnia wizyty.
Czy pragnienie pełnej jedności między Kościołem katolickim i prawosławnym to tylko deklaracje? Patrząc na to, co działo się dziś w Istambule (albo lepiej Konstantynopolu) trudno zrozumieć, czemu jeszcze razem nie sprawujemy Eucharystii.
Czy jej historia to namacalny dowód na bezpośrednią ingerencję Boga w dzieje ludzkości?