A na dokładkę religia. I to niejedna!
"Religia – zjawisko różnorodnie definiowane i opisywane z wielu perspektyw". Od tych słów, w PWN-owskiej encyklopedii "Religia", zaczyna się jej tytułowe hasło. Tytułowe, choć znajdujące się dopiero w tomie VIII tej publikacji – taki urok dawnych, papierowych leksykonów i encyklopedii.
Niby ich czas już minął, niby "żyjemy w przyszłości", w której wszystko dostępnie wszędzie i od razu, a jednak, raz po raz, łapiemy się z Żoną na tym, że na widok jakiejś encyklopedii, która trafiła na bookcrossing jednak święcą nam się oczy i jednogłośnie stwierdzamy: bierzemy!
Ptaków, kotów, znaczków pocztowych, biologii... - to chyba te nasze najnowsze zdobycze. Uwielbiamy w nich grzebać, czytać sobie co ciekawsze hasła, pokazywać przedpotopowe, a jakże zachwycające ryciny. Komu potrzebny Instagram?
Ale do szpitalnych poczekalni takich knig się jednak nie zabierze. A i teczka z dokumentacją medyczną, z miesiąca na miesiąc, niepokojąco się powiększa, więc i waży już całkiem sporo. W najbliższy czwartek kolejny ważny, szpitalny dzień. Kolejny decydujący. Choć tyle ich już było w ubiegłym roku, że człowiek powoli przestaje się nimi ekscytować. Znowu stwierdzą, że tu trzeba szybko działać, że przyjęcie pilne, priorytetowe, więc na... 2029 rok? 2035? 2178?
No tak. Przecież sam przed chwilą napisałem, że "żyjemy w przyszłości", więc czemu się dziwię? Więc tym bardziej, w poczekalniach, chętnie sięgam się po fantastykę naukową (niedawno "Młody Technik", po wielu, wielu latach, wrócił do jej publikowania na swoich łamach. Łamach, na których niegdyś pojawiali się Lem, Zajdel, czy Parowski).
Tymczasem w innym piśmie pamiętanym przez najstarszych "encyklopedystów", czyli "Nowej Fantastyce", wysyp tekstów poświęconych religii. Bo tak naprawdę lutowe wydanie tego miesięcznika to numer tematyczny, w którym roi się od opowiadań pełnych indiańskich bogów, słowiańskich bóstw, a nawet Boga jedynego (nowelka "Nie samym chlebem" Camparsi'ego).
Ale kto wie, czy wszystkich nie przebił Rafał Kosik, który w felietonie z cyklu "Fantastyka praktyczna" przyrównuje konsumpcjonizm do religii.
"Nabywanie nowych rzeczy stało się nie tylko praktyką, ale niemal religią" – pisze najlepszy obecnie, polski "fantastyczny autor". I niestety, chyba ma rację. Zwłaszcza, że według "branżowych portali rok 2024 ma być tym, w którym zrezygnujemy z oszczędności i wyrzeczeń, nastawiając się na przyjemności jako rodzaj odreagowania wyjątkowo gęstego w złe wiadomości i silne napięcia okresu".
Czyli pandemię, putinowską inwazję na Ukrainę, inflację i co tam jeszcze każdy z nas chce sobie do tej śmiertelnej wyliczanki dopisać.
Tylko, czy kompulsywnymi zakupami rozwiążemy jakikolwiek z naszych problemów? Raczej wpędzimy się w kolejne. Zakupoholik też może skończyć na dnie.
Trzeba uwolnić się od macek konsumpcjonizmu, apelował kilka lat temu papież Franciszek. Więc zachęcam do kliknięcia przede wszystkim ostatniego podkreślonego fragment i przypomnienia sobie tamtej papieskiej homilii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.