Jest czwartek 11 lutego Anno Domini 1858. Franciszek Soubirous, ojciec Bernadety, wstaje i jak co dzień wybiera się na przechadzkę ulicami czterotysięcznego Lourdes. Może uda mu się znaleźć wreszcie jakąś pracę, dzięki której mógłby poprawić byt swojej rodziny.
S. Monika Nowicka, pracująca w Maganzo, mówi o tym, jak się mieszka, uczy i choruje na misjach, i co to znaczy „być u siebie”.
Palestyna, Betlejem, Strefa Gazy, Syria i Egipt... ale także środkowe Włochy, region dotknięty trzęsieniem ziemi,,,
Miał 12 lat, kiedy powiedział mamie, że marzy mu się, żeby mieszkać na bezludnej wyspie, polować, łowić ryby... Z dziecięcych marzeń nie spełniła się tylko „bezludność”.
Jak sam mówi, jest jedno- osobowym klasztorem w stolicy jednego z najbardziej zateizowanych krajów na świecie. Z pochodzącym ze Szczecinka dominikaninem o. Arturem Modzelewskim, który od 10 lat pracuje w Estonii rozmawia ks. Wojciech Parfianowicz.
Szedł z przyjacielem lekarzem jak św. Marcin, w pierwszym szeregu, bez karabinu, uzbrojony w Różaniec i oleje święte.
Przez rok mieszkały w miejscu, gdzie niebo jest tak wyjątkowe i tak blisko, że niemal można dotknąć gwiazd. Przez rok, a może dłużej... bo czas płynie tam inaczej.
To było niezwykłe spotkanie z siostrą kapłana, który zrozumiał, że został posłany, by świadczyć o obecności Boga w morzu beznadziei; okazywać miłość tam, gdzie jest nienawiść, ufność, gdzie jest oszustwo.
A dlaczego nie miałoby być dużo radości wszędzie tam, gdzie mieszkają, żyją obok siebie i ze sobą na co dzień chrześcijanie? I na plebaniach, i – przede wszystkim – w rodzinach?
Coraz częściej ludzie dziś mówią: „Pan Bóg tak, Kościół nie”, „Jezus tak, ale księża nie”. Kryzys wiary? Sekularyzacja? Zwykły antyklerykalizm? A może fochy?
Zawdzięczamy mu zaistnienie salezjanów w Polsce. Towarzystwem Salezjańskim kierował 22 lata.