Dotykając gwiazd

Przez rok mieszkały w miejscu, gdzie niebo jest tak wyjątkowe i tak blisko, że niemal można dotknąć gwiazd. Przez rok, a może dłużej... bo czas płynie tam inaczej.

Reklama

Przez rok, a może dłużej... bo czas płynie tam inaczej. Inne są również zwyczaje i sposób życia. Boliwia, bo to jest to tajemnicze miejsce, nauczyło wolontariuszki SWM Annę Maj i Zofię Grygiel wiele. Pokazało wiele radości i, niestety, wiele problemów, o których opowiedziały w wywiadzie, specjalnie dla nas.

Jak to się stało, że absolwentka studiów psychologicznych oraz absolwentka kierunku Zarządzanie wyruszyły do Boliwii, kraju tak różniącego się od Polski, w innej strefie czasowej i klimatycznej, by pracować w Domu Dziecka w Tupizie?

Anna Maj - Wyjazd na misje był moim marzeniem oraz wyrazem wdzięczności za to, co dostałam od Pana Boga. Postanowiłam wykorzystać swoją głowę pełną pomysłów oraz ręce do pracy aby zaangażować się w działalność SWM.

Zofia Grygiel - Moim marzeniem było wyjechać na misje. Podjęłam decyzję, że chcę je zrealizować i tak oto trafiłam do SWM Młodzi Światu. To tam przygotowywałam się, poprzez różne działania w Polsce, do wyjazdu. Dlaczego Tupiza? Pan Bóg wybrał miejsce, w którym byłam potrzebna, ale też ja miałam się czegoś nauczyć. A On się przecież nie myli.

Na pewno długo przygotowywałyście się do wyjazdu. Jakie towarzyszyły Wam wyobrażenia o Boliwii?

Ania Maj - Przed wyjazdem sporo informacji uzyskałyśmy od poprzednich wolontariuszek, które pracowały w Tupizie. Dzięki nim mogłyśmy się lepiej przygotować do pracy. Niemniej jednak starałam się szczególnie nie nastawiać, by nie mieć uprzedzeń.

Zofia Grygiel - Wyjeżdżając starałam się nie mieć żadnych oczekiwań, aby się nie rozczarować. Wiedziałam tylko, że jadę do miasteczka położonego wysoko w górach. I faktycznie tak było. Słyszałam również, że w Tupizie niebo jest wyjątkowe. To również się sprawdziło. Zawsze, gdy spoglądałam w górę, miałam wrażenie, że mogę niemal dotknąć gwiazd. 

Przybliżcie nam nieco Tupizę. Wiemy już, że niebo jest tam wyjątkowo blisko..., a jak wygląda życie mieszkańców? Co stanowi największe dobro, jakie są problemy?

Anna Maj - Życia w Boliwii różni się od tego, które znam z Polski. Jako pierwsze przychodzą mi na myśl różnice kulturowe związane z podejściem do czasu, który płynie wolniej, bez pośpiechu. Boliwia ma niesamowicie różnorodną kulturę, zapierającą dech w piersiach przyrodę i bogatą tradycję. Podoba mi się, że Boliwijczycy chętnie spędzają czas razem, celebrują wspólnie różne uroczystości. Niemniej, problem przemocy wobec dzieci, praca nieletnich oraz kwestia ubóstwa to według mnie największe bolączki tego kraju.

Zofia Grygiel - Tak jak mówi Ania, ludzie w Boliwii żyją inaczej niż w Europie. Ich głównym zajęciem jest handel, dlatego na każdym kroku można spotkać małe stoiska. Boliwia jest krajem katolickim, jednak wielu ludziom trudno stworzyć stały związek. Często rodziny rozpadają się, ponieważ jedno z małżonków (lub partnerów) poznało kogoś innego. Jeśli para miała dzieci, to oczywiście ono cierpią na tym najbardziej. Bywa, że kolejny partner nie akceptuje dzieci z poprzedniego związku i trafiają one do domu dziecka. Historie dzieci są różne. Jednak jedno je łączy – najczęściej za zaistniałą sytuację obwiniają siebie, a nie swoich rodziców.

Wy pracowałyście właśnie z takimi dziećmi, dziećmi doświadczonymi przez los. Jak wyglądała wasza praca? Z czego jesteście zadowolone i co udało się zrealizować?

Zofia Grygiel – Nasza praca polegała głównie na organizowaniu czasu dla dzieci, pomocy w nauce. Dzięki projektowi z Ministerstwa Spraw Zagranicznych mogłyśmy przeprowadzić różnorodne zajęcia.

Ania Maj – Spędzałyśmy możliwie najwięcej czasu z naszymi wychowankami. Swoją postawą starałyśmy się im przekazać, że mimo trudnych doświadczeń mają szansę na normalne i uczciwe życie, że dużo zależy od nich samych, od tego czy będą dalej się uczyć konkretnego zawodu, czy pójdą na studia. Nie jest to łatwe, gdy nie ma się oparcia w rodzinie. Najbardziej cieszy mnie to, że udało nam się nawiązać relacje z podopiecznymi oraz, że dzieci obdarzyły nas zaufaniem.

A Wasze najpiękniejsze wspomnienie z pobytu?

Anna Maj - Mam w sercu całe multum pięknych wspomnień. Szczególnie ciepło wspominam wieczory spędzane z dzieciakami. Kiedy po całym dniu pełnym wrażeń kładły się do łóżek i z otwartą buzią słuchały opowiadanych bajek. I na koniec, kiedy wydawało się, że już wszyscy śpią, za każdym razem dało się słyszeć jakiś cichy głosik, który prosił o jeszcze jedną, "króciutką" historię.

Zofia Grygiel - Dla mnie najpiękniejszym wspomnieniem są ludzie, których tam poznałam. Przede wszystkich dzieci, z którymi żyłam przez rok. Każde z nich zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i z każdym wiążą się pewne historie. Również osoby, z którymi pracowałam, które pomagały nam w różnych sytuacjach. Na myśl o każdej z osób, które spotkałam w Boliwii, na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

Wielu wolontariuszy podkreśla, że misje to nie tylko "dawanie", że wyjazd bardzo wzbogaca i pomaga odkryć w świecie i w sobie nowe piękno i możliwości. Co Wy odkryłyście podczas pobytu w Tupizie? Czego nauczyli Was Boliwijczycy?

Anna Maj - Boliwijczycy żyją tu i teraz, w zgodzie z naturą, osadzeni w teraźniejszości – mam poczucie, że nie martwią się na zapas. Wyjazd pokazał mi, że warto całkowicie zaufać Panu Bogu, oddać mu sprawy, na które nie mam wpływu, a On się o nie zatroszczy. Dzieciaki z Tupizy nauczyły mnie czerpania radości z małych rzeczy i doceniania tego to co się ma.

Zofia Grygiel - Mnie Boliwia nauczyła dostrzegać dobro w drugim człowieku, bo każdy w głębi serca jest dobry. A także to, że warto spędzać czas z bliskimi, spokojnie posiedzieć, porozmawiać, a nie tylko ciągle się spieszyć. Czas spędzony z najbliższymi nigdy nie jest czasem straconym.

A co radziłybyście przyszłym wolontariuszom misyjnym? Jakie trudności mogą ich spotkać? Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Boliwii?

Anna Maj - Trzeba nastawić się na możliwość wystąpienia problemów zdrowotnych związanych ze zmianą klimatu i pożywienia. Na szczęście organizm z czasem przyzwyczaja się do nowych warunków. Problemem mogą być również blokady na drogach, które utrudniają komunikację.

Zofia Grygiel - Wolontariusz może napotkać na trudności wynikające z różnic kulturowych. Warto dowiedzieć się trochę więcej o kulturze i zwyczajach panujących w każdym nieznanym kraju, także w Boliwii. Z praktycznych porad -  na targu warto się targować, ponieważ zazwyczaj ceny dla turystów są znacznie wyższe niż normalnie. ;)

Dziękuję za rozmowę.

 

***

Na koniec, mała prośba:

Pamiętajmy o misjonarzach, szczególnie w naszych modlitwach. Jak powiedziała nam Zofia Grygiel: „Gdy byłam na misjach bardzo dodawała mi otuchy świadomość, że w Polsce są osoby, które mnie wspierają i modlą się za mnie. I myślę, że czasami właśnie dzięki tej modlitwie mogłam iść i działać, pomimo zniechęcenia czy braku siły”.

Chcesz zostać wolontariuszem misyjnym? Zapraszamy www.swm.pl

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7