Bez zatrzaskiwania
Kościół zrodził się z przełamania koncepcji zamknięcia. Z wielkiego powiewu, tchnienia, które nawet najbardziej zatrwożonych, "wywiało" z wygodnego i bezpiecznego schronienia. A z faktu, że mniej lub bardziej liczne grupy w jego wnętrzu robią wszystko, aby mu się nie dać porwać, nie trzeba wyciągać całościowych wniosków.