S. Dolores Zok, przełożona polskiej prowincji Misyjnych Służebnic Ducha Świętego (werbistki), wraz z przełożoną prowincji portugalsko-hiszpańskiej przez 8 dni zapoznawały się w Maroku z sytuacją migrantów, którzy tamtędy próbują dostać się do Europy. Siostry założą tam tzw. "Wspólnotę w ruchu".
Zawsze wierzyłam, że każda historia ludzka jest świętą… nawet ta, która zaistnieje gdzieś w ciemności nienawiści.
Nie mówi o postach, bo i tak pości – z biedy. Nie mówi o świętych książkach, bo ich nie ma. Nie mówi o wierności, ale...
Człowiek, który dotknął dna bezsilności i swojej własnej słabości, rozumie najlepiej te słowa, że tylko ON może nas naprawdę prowadzić... I nikt inny.
Myślę, że Święty Rok Miłosierdzia jest nam dany m.in. po to, by kochać Boga i człowieka.
Zapytano mnie kiedyś, co jest najtrudniejsze w świecie Boskiego i ludzkiego cierpienia. „Łzy Boga z ludzkich twarzy ocierać i nimi błogosławić…”.
Ludzie teraz bardzo zabiegani – nawet tu, w Afryce! Czuje się atmosferę świąt. Dziś byłam w hinduskim sklepie i nawet tam kobiety składają sobie życzenia i cieszą się nadejściem Boga. Każdy ma w sobie tęsknotę za KIMŚ, kto by choć trochę zmienił życie!
Bezimienni święci – nie tacy w ramkach na ścianie, ale żywi, jak Simba, który wiernie cierpiał, bez obwiniania innych, bez zakłamania, bez sztucznych słów.
Siostra Dolores Dorota Zok pochodzi z Olesna, w 1983 roku wstąpiła do Zgromadzenia Misyjnego Sióstr Służebnic Ducha Świętego.
– Jechałam, aby nawracać Afrykanów. Okazało się, że to oni nawrócili mnie – opowiada s. Dolores.
Łukasz był człowiekiem starannie wykształconym. Znakomicie znał ówczesną literaturę. Posługiwał się pięknym językiem greckim, był świetnym zbieraczem informacji.