Pustynia Korr to obszar znajdujący się na północy Kenii - poniżej jeziora Turkana, mniej więcej pomiędzy dwoma miastami: Isiolo i Marsabit.
Dzieło skierowane jest do wszystkich katolików. Specyficzny jest jedynie jego cel. Dzieło to powstało dla uwrażliwienia chrześcijan na sprawę formacji rodzimego kleru w Kościołach misyjnych. Zaprasza do współpracy w przygotowaniu kandydatów do kapłaństwa poprzez pomoc duchową i materialną.
Druga niedziela Wielkiego Postu jest w Polsce związana z misjami. Od kilku lat możemy modlitwą oraz drobnymi datkami wesprzeć tych, którzy głoszą Dobrą Nowinę w odległych zakątkach Ziemi. W tym roku (2003) pod hasłem „Biblia - Księgą Życia dla Afryki” w naszych parafiach składamy jałmużnę na potrzeby Czarnego Kontynentu.
Od 30 lat zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus pracują na misji w Burundi - kraju zaliczanym do najbiedniejszych w Afryce. Dwie siostry: Klemensa i Lucyna przyjechały na zasłużony urlop do swojego macierzystego domu w Sosnowcu. Mimo że w kraju nie były ponad trzy lata, także w ojczyźnie włączają się w dzieło misyjne.
Z o. Maciejem Jaworskim OCD, sekretarzem ds. misji w krakowskiej prowincji karmelitów bosych, rozmawia Dobromiła Salik
Kościół katolicki bardzo skutecznie wykorzystał i wciąż wykorzystuje w swej metodzie ewangelizacji zafascynowanie Słowem Bożym u mieszkańców Afryki.
Jeden z katechetów twierdzi, iż od pewnego czasu z okolicznej góry spadają kamienie prosto do jego domu. Chrześcijanie już modlili się u niego, ale prosił, by ksiądz odmówił specjalne modlitwy w jego domu.
W ciągu 20 lat do Centrum Formacji Misyjnej przyjęto 641 osób. Niemal połowę stanowili księża diecezjalni - nazywani w misyjnym żargonie fideidonistami (od misyjnej encykliki Piusa XII „Fidei donum”).
Wanda Błeńska tak bardzo chciała wyjechać na misje, że myślała naweto tym, by na niby wstąpić do misyjnego zgromadzenia. W końcu pojechała do Afryki jako lekarka. Przeszło czterdzieści lat opiekowała się chorymi na trąd.
Maryja prawdopodobnie odbywała całą drogę z Nazaretu do Ain Karim, czy może nawet do Hebronu, zapewne pieszo.