Apel jest istotny, choć dla wielu osób wydaje niezrozumiały. Niestety, nie ułatwia zrozumienia podana w nim argumentacja.
Instrukcja przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Pokazuje wyzwania, nie rozwiązania. Jesteśmy na etapie uruchamiania procesu.
Budowanie jedności w tej różnorodności, która jest i ponad nią jest zadaniem dla każdego z nas.
Ostatnie decyzje oceniam jako kroki w dobrym kierunku. Na razie tyle: niczego przecież jeszcze nie rozwiązują, a na ich wyniki trzeba będzie poczekać.
Czegokolwiek byśmy nie zrobili, nie będziemy bezpieczni. Z tym po prostu trzeba się na razie pogodzić. To jednak nie znaczy, że nie mamy żadnego wpływu.
Jest coś niepokojącego w samym fakcie zastanawiania się nad naszym stosunkiem do grupy osób. Nie ma powodu by jakąkolwiek w tej kwestii wyróżniać.
Znam wielu ludzi, dla których maryjność Kościoła jest trudna, którzy od niej uciekają. Zastanawiam się, z czym konkretnie: z Maryją czy z maryjnością?
Zbudowaliśmy chory świat. Świat napędzany nieustanną pogonią za pieniędzmi i towarami, jak w kołowrotku. Jak chomik w klatce kręciliśmy się w kółko...
Jak żyć z epidemią? Nie liczyłabym, że państwo nam w dobrych decyzjach pomoże. Co nie znaczy, że jego wskazania można ignorować.
Wezwanie Jana Pawła II jest dziś tak samo aktualne jak czterdzieści lat temu. Jest aktualne zawsze. Także w kontekście “Zabawy w chowanego”.
Św. Balbina miała być córką świętego Kwiryna – trybuna wojskowego na dworze cesarza Hadriana.