Wezwanie Jana Pawła II jest dziś tak samo aktualne jak czterdzieści lat temu. Jest aktualne zawsze. Także w kontekście “Zabawy w chowanego”.
"'Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!' Ten ton – jak wspomina Benedykt XVI - charakteryzował cały pontyfikat Jana Pawła II i uczynił go wyzwalającym odnowicielem Kościoła w bardzo trudnej sytuacji." W tych dniach przypada setna rocznica urodzin Karola Wojtyły. Świętujemy ją na wiele różnych sposobów. Trzeba, by wśród nich znalazło się podjęcie na nowo jego pierwszego wezwania. W każdym momencie, każdym miejscu, każdej sytuacji.
Nie, nie zamierzam w tym komentarzu uciekać od opublikowanego w sobotę filmu braci Sekielskich, choć w ciągu ostatnich dwóch dni napisano na ten temat już bardzo wiele. Powiem zatem tyle: mam nadzieję, że zapowiedziane przez prymasa działania prawne zostaną doprowadzone do końca i poznamy ich wynik. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że biskup kaliski w marcu 2016 roku wykazał się niekonsekwencją: uznał, że ma wystarczające powody do nagłego usunięcia proboszcza, potrafił przekonać do swojej decyzji oponujących parafian, a mimo to przez następne dwa lata nie podjął działań prawnych, do których był zobowiązany. Nie mam zamiaru wydawać tu wyroków ani żądać konkretnych rozstrzygnięć. Ocena sytuacji należy do Watykanu. Wierzę, że realizacji zapowiedzianych działań na żadnym etapie nie przeszkodzą poruszone w filmie wątki prowadzące do sąsiednich metropolii, nieuniknione przecież w sytuacji, gdy diecezja jest ledwo dwa lata starsza niż kapłaństwo oskarżonego księdza i o wiele młodsza niż sakra jej biskupa diecezjalnego.
Wezwanie Jana Pawła II jest dziś tak samo aktualne jak czterdzieści lat temu. Jest aktualne zawsze. Powtórzył je i rozwinął w swojej homilii na inaugurację pontyfikatu Benedykt XVI, mówiąc: “Nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Tak! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie.” Te zdania są aktualne także w kontekście “Zabawy w chowanego”. Są wezwaniem do wszystkich, którzy widzą i którzy wiedzą, do tych którzy woleliby nie widzieć i nie wiedzieć (któżby nie wolał?), do tych którzy obawiają się reagować i którzy zastanawiają się, czy im wolno. Do każdego i każdej z nas, kim byśmy nie byli i w jakiej sytuacji byśmy się nie znajdowali. Bez względu na to, czy zło ma miejsce w ramach instytucji Kościoła, czy poza nią.
Chciałabym tu przywołać obszerny cytat z opublikowanego w piątek listu Benedykta XVI na setną rocznicę urodzin Jana Pawła II. Przywołuję dlatego, że mówimy o sednie Dobrej Nowiny. Posłuchajcie:
"Dzięki zmartwychwstałemu Chrystusowi miłosierdzie Boże jest przeznaczone dla każdego. Mimo iż to centrum chrześcijańskiej egzystencji jest nam darowane tylko w wierze, ma ono jednocześnie znaczenie filozoficzne, bo skoro miłosierdzie Boże nie jest faktem, to musimy radzić sobie z takim światem, w którym ostateczna przeciwwaga dobra wobec zła nie jest rozpoznawalna. Ostatecznie poza tym obiektywnym historycznym znaczeniem każdy musi wiedzieć, że miłosierdzie Boże okaże się na koniec silniejsze od naszej słabości. [...] Ukazując istotne znaczenie Bożego miłosierdzia, [Jan Paweł II] daje nam możność przyjęcia stawianych ludziom moralnych wymogów, mimo iż człowiek nigdy nie zdoła im w pełni sprostać. Nasze moralne wysiłki podejmujemy w świetle Bożego miłosierdzia, które dla naszej słabości okazuje się uzdrawiającą mocą." (link)
Trzeba to usłyszeć. Miłosierdzie Boże przeznaczone jest dla każdego. Kościół nie jest instytucją, która jakiegokolwiek grzesznika może wykluczać (co oczywiście nie znaczy, że ktoś, kto popełnia przestępstwo, powinien pozostać bezkarny). Nie wolno tracić tego z oczu w żadnej sytuacji.
Tak, w naszym świecie “ostateczna przeciwwaga dobra wobec zła nie jest rozpoznawalna”. Ale “każdy musi wiedzieć, że miłosierdzie Boże okaże się na koniec silniejsze od naszej słabości”. I nie, to nie jest usprawiedliwienie bylejakości, to nie jest usprawiedliwienie grzechu, to nie jest usprawiedliwienie obojętności, to nie jest usprawiedliwienie krętactwa, to nie jest w końcu usprawiedliwienie zbrodni (bo w kategoriach zbrodni postrzegam wykorzystanie seksualne dziecka). To jest źródło nieustannej nadziei dla każdego i każdej z nas. To jest też źródło odwagi, by przyjąć Boże wezwanie, choćbyśmy Jego moralnym wymogom nie byli w stanie sprostać. Nasza moc jest nie w nas, a w Jego miłosierdziu. Tylko w Jego miłosierdziu.
Póki będziemy opierać się na sobie, będziemy uciekać, kluczyć, ukrywać, kłamać, kombinować i wykluczać grzeszników spośród siebie. W sprawie wykorzystywania seksualnego małoletnich i w każdej innej. My – Kościół. Ja, ty, siostra zakonna, ksiądz i biskup. Razem jesteśmy Kościołem. Nie ma innej drogi, niż otworzyć drzwi Chrystusowi. On niczego nie zabiera, a daje wszystko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |