Matka Boża ukazała się w Licheniu w 1850 roku, a więc cztery lata po objawieniach w La Salette, a osiem lat przed Lourdes. Zapewne gdyby Licheń znajdował się we Francji, zdobyłby ogromną sławę. Władze państw zaborczych zrobiły jednak wszystko by tak się nie stało. I teraz do Lourdes pielgrzymują tłumy ludzi z całego świata, a o Licheniu poza Polską mało kto słyszał.
W Polsce uroczystości religijne często wiązały się z patriotycznymi. Zwłaszcza w okresach niewoli Kościół był ostoją polskości. Tego właśnie obawiali się zaborcy. Uwięzili i prześladowali pasterza Mikołaja Sikatkę, któremu ukazała się Matka Boża. Nie pozwolili wydawać publikacji na temat objawień, księżom zakazali wspominać o Licheniu. Usiłowali nawet zniszczyć cudowny wizerunek Bożej Rodzicielki.
Las grąbliński to bodaj największa na świecie świątynia pod gołym niebem. Na kilku hektarach dawnej puszczy sosnowej znajdują się, otoczone szczególną czcią, miejsca objawień Matki Bożej oraz połączone alejkami stacje Drogi Krzyżowej. Łatwo tu trafić po półgodzinnym marszu prostą asfaltową drogą z Lichenia, wioski oddalonej 10 km od Konina.
W okresie PRL las grąbliński był własnością państwową. Wypasano tu bydło, palono ogniska, biwakowano, śmiecono, a sprzedawcy pamiątek rozkładali towary nawet na polowym ołtarzu. Dopiero o upadku komunizmu Kościół mógł wykupić las od państwa. Ks. Eugeniusz Makulski, proboszcz licheńskiej parafii nabył w 1990 r. dwa hektary. Dzięki hojnym ofiarom wiernych (szczególnie dwóch starszych osób, które na potrzeby sanktuarium przeznaczyły dorobek swego życia), można było dokupić dalsze 4 hektary, a później resztę terenu (całość ma 9 hektarów). Uporządkowany teren został ogrodzony i dziś służy wiernym do modlitwy.
Misja napoleońskiego żołnierzaWszystko zaczęło się od... tzw. bitwy narodów pod Lipskiem. Wycofujące się po kampanii w Rosji wojska napoleońskie 20 października 1813 roku zostały pokonane przez połączone siły Rosji, Anglii, Austrii i Prus. W bitwie tej, nazwanej potem bitwą narodów, zginął ks. Józef Poniatowski. Bliski śmierci był także Tomasz Kłossowski, jeden z jego żołnierzy, pochodzący z Izabelina – wioski nieopodal Lichenia. Ranny, błagał Matkę Bożą o ratunek. Nagle ujrzał Ją w koronie na głowie i w złocistym płaszczu, na którym widniały symbole męki Pańskiej: cierniowa korona, bicze, gwoździe, włócznia. Na Jej piersiach zobaczył białego orła. Matka Boża powiedziała mu, że powróci zdrów do ojczyzny, ale musi się postarać o Jej Wizerunek. Poleciła: "Dobrze mi się przypatrz , abym na tym obrazie wyglądała tak, jak mnie tu oglądasz. Umieścisz mój Wizerunek w swych rodzinnych stronach. Naród mój będzie przed tym Wizerunkiem się modlił i czerpał moc łask z moich rąk w najtrudniejszych dla siebie czasach".
Tomasza Kłossowskiego znaleziono rannego, opatrzono i wyleczono. Po przybyciu do ojczyzny pamiętał o obietnicy, ale długo nie mógł znaleźć Wizerunku Maryi z białym orłem. W 1836 roku wybrał się z pielgrzymką na Jasną Górę. W drodze powrotnej, we wsi Lgota, w przydrożnej kapliczce rozpoznał swoją Panią. Bez problemu uzyskał zgodę właściciela ziemi na zabranie obrazu. Przez kilka lat przechowywał go w domu, aż w 1844 roku zdecydował się zawiesić go na sośnie w grąblińskim lesie. 7 sierpnia 1848 roku zmarł.