Czy pragnienie pełnej jedności między Kościołem katolickim i prawosławnym to tylko deklaracje? Patrząc na to, co działo się dziś w Istambule (albo lepiej Konstantynopolu) trudno zrozumieć, czemu jeszcze razem nie sprawujemy Eucharystii.
Zaskakujący trochę to dzień. Tyle w nim było pojednawczych słów i gestów. Nie tylko podczas papieskiej pielgrzymki do Turcji, ale i u nas, w Polsce.
Jeśli ksiądz (zakonnica, świecki) nie wywyższa się swoją wiarą, jest świadkiem a nie naprzykrzonym moralizatorem – prędzej czy później usłyszy: „proszę księdza, ja bym chciał...” – wtedy zaczyna się ewangelizacja.
Oni nas wykluczają – uważają jedni. Oni są mordercami – mówią drudzy. Papież Franciszek pokazuje dziś, że wobec trudnych problemów potrzeba stanięcia w prawdzie.
Chodzi o zmianę mentalności: od przyjmowania do wychodzenia, od czekania, aż przyjdą, do pójścia i poszukiwania.
Siostra Maura, doktor Błeńska - posługa na rzecz słabych, chorych, wykluczonych, nie jest nowością papieża Franciszka.
Mieć własne zdanie? Owszem, dobra rzecz. Czasem jednak by się chciało, by było poparte choć odrobiną wiedzy. A nie było zaklinaniem rzeczywistości.
„Kościoły są częścią naszego społeczeństwa i dlatego byłoby dziwne, gdyby nie zabierały głosu w debacie społecznej”. Kto to powiedział?
Jedyny dobry owoc tego bałaganu, który widzę, to przymusowa edukacja obywatelska.
W końcu poznaliśmy oficjalne wyniki wyborów. Czas na uprzejmości. Garnitur, krawat, kwiaty i te rzeczy. Ale moje życzenia dla nowych władz lokalnych, niestety, nieco gorzkie.