Koło historii dostało czkawki i cofnęło się poza rok 1984 i 1989. I to jest przerażające.
Terminalnie chory Włoch przyjął właśnie święcenia kapłańskie. Ukoronował swe marzenie o tym, by choć dzień być księdzem i choć raz odprawić Najświętszą Ofiarę.
Małżeństwo jako obraz mistycznego związku Chrystusa z Kościołem to centrum katechezy zarówno dla narzeczonych jak i dla małżonków.
Zdrowy rozsądek nakazywałby sądzić, że po wyłączeniu telewizora czy komputera, wracamy do rzeczywistości. Na pewno?
Trzeba. Tylko zdaje się lepiej sprzedaje się dziś zaklinanie rzeczywistości.
Trzeba pamiętać o ofiarach. Trzeba pamiętać o tym, że stało się zło. Trzeba nazwać zło złem. To pierwsza forma przywrócenia sprawiedliwości. Powstaje jednak pytanie: jak pamiętać.
Zaskoczył mnie deklaracją „ja nie wierzę w Boga”. Nie wiem, czy to tak wyszło, czy pauza była zamierzona. Bo padło drugie zdanie, krótkie bardzo: „ja wiem”.
Chrześcijańska Europa stanie się wkrótce peryferiami chrześcijaństwa. To „wkrótce” znaczy nie stulecia, ale najwyżej kilka dekad.
Wielu kandydatów na wójtów i burmistrzów poległo by w pierwszych z rzędu wyborach, gdyby postulat przeniesienia religii do parafii zgłosiło w kampanii wyborczej.
Warto pokazywać piękno życia małżeńskiego i rodzinnego - postulowano na Duszpasterskich Wykładach Akademickich.