O tym, jak opowiadać o Jezusie ludziom ocalałym z holocaustu, i o żebraku ubranym w królewski płaszcz z Kazimierzem Barczukiem rozmawia Marcin Jakimowicz.
Siedzę w krakowskiej kawiarni z rycerzem Wincentym Podobińskim. – Cały czas walczę nie przeciw ciału i krwi – mówi. – To jest wielka walka duchowa.
Dawniej na ulicy można było dostać od niego w zęby. Teraz na tych samych ulicach jest gotów krzyczeć, że Jezus jest Panem. Zawadiacki fryzjer, szalony perkusista dziś mówi: jestem Bożym wojownikiem.
Sadza, trujące dymy, niebezpieczna wspinaczka. Piękne widoki, satysfakcja, radość z powrotu do domu. Oto blaski i cienie zawodu kominiarza. A może tak naprawdę w tej historii chodzi o coś jeszcze?
Była cicha i niepozorna jak myszka. Mimo strachu i grożących niebezpieczeństw niemal każdego dnia ryzykowała życiem, niosąc materialną i duchową pomoc więźniom Pawiaka. Była jedną z kilku „sacharynek”, czyli przenoszących Komunię św. za mury więzienia.
– Wiele razy upadałem i myślałem, że jestem gorszy od innych, ale Bóg dał mi nowe życie, przywrócił mi godność i tożsamość. Dziś jestem szczęśliwy i wdzięczny Bogu za wszystko, co mi dał – wyznaje Tomasz.
Egzorcyzmy przeszły „gładko”. Piekło zaczęło się później. Od egzorcysty dostała biały różaniec i obrazek ojca Pio. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to był dopiero początek jej walki ze złem.
Czuję się jak ocalony z zagłady, schowany w rękach Pana Boga. Skończyły się absolutnie wszystkie ludzkie możliwości i wtedy wkroczył Bóg. O powrocie z piekła z Andrzejem „Kogutem” Sową rozmawia Marcin Jakimowicz.
Czy ks. Blachnicki zapisujący przed 40 laty: „Otwieramy się na Odnowę w Duchu Świętym” zdawał sobie sprawę, że ta deklaracja jest jak zapalenie zapałki na stacji benzynowej?
Czy jest ideał, którego nie zniszczy żadna bomba, któremu warto oddać się bez reszty? Tak. Jest nim Bóg – pisała Chiara Lubich.