Początkiem śmierci chrześcijaństwa, cywilizacji, jest wykluczenie kogokolwiek.
Wczoraj na Palermo spadła bomba d’acqua – bomba wodna – jak mówią Włosi. Po naszemu było to oberwanie chmury. Dwie osoby nie żyją. Olbrzymie straty. Niespełna godzinę po tragedii głos zabrał przyjaciel i mentor niektórych polskich polityków, lider Ligi, Matteo Salvini. Gniew natury był, jego zdaniem, oczywiście karą za imigrantów. Ta wypowiedź natychmiast wywołała kolejną burzę. Tym razem w mediach społecznościowych. Głos zabrał między innymi Pietro Bartolo, lekarz z Lampedusy i poseł do Europarlamentu. W sposób zdecydowany sprzeciwił się wykorzystywaniu tragedii do celów politycznych. Nie wolno – pisał – wykorzystywać takich sytuacji do budowania wyborczego poparcia. Jego wypowiedź nie była przysłowiowym wołaniem na puszczy. W podobny, a może nawet bardziej dosadny sposób (żartowałem, że księdzu pewnych wypowiedzi nie wypada cytować) Włosi wyrażali swoje oburzenie.
Dziś zapewne lider Ligi będzie znów groził gniewami natury i karami Bożymi. Na Fiumicino wylądował kolejny samolot z uchodźcami. Tym razem z Lesbos. Epidemia na pewien czas wstrzymała loty w ramach korytarzy humanitarnych. Teraz, gdy sytuacja wygląda na opanowaną, wznowiono – także z inicjatywy Stolicy Apostolskiej – inicjatywę. Jak widać nie wszyscy w czasie epidemii myślą jedynie o własnym nosie. Przeciwnie, chrześcijańskie sumienie rozumie, że wielu znalazło się w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż dotychczas i trzeba szukać nowych rozwiązań.
Włoski polityk zwolenników i sympatyków ma nad Wisłą licznych. Podobnie jak on „teologię” wykluczania – mam wrażenie – opanowali do perfekcji. By wprowadzić ją w życie wykorzystają każdą okazję. Przy czym wykluczanymi nie są jedynie uchodźcy. Kategorii „nie” namnożyło się sporo. Ironią zaś losu jest to, że wielu spośród wykluczających nagle, jednej nocy, przeistoczyło się w proroków pojednania. Już wiedzą co zrobić, by pozszywać to, co zostało rozdarte, zjednoczyć na nowo podzielonych, budować wspólną przyszłość. Niestety, w swoim proroczym zapale nie widzą, że kopią kolejne rowy, pogłębiają podziały. Nie dziwię się, gdy robią to ludzie nie związani z Kościołem. Boli, gdy argumentuje się jego obroną i troską o wartości chrześcijańskie. W katalogu ostatnich nigdy „teologii” wykluczania nie było. Gdy święty Jan Paweł II mówił o cywilizacji śmierci miał na myśli nie tylko aborcję i eutanazję. Początkiem śmierci chrześcijaństwa, cywilizacji, jest wykluczenie kogokolwiek.
By tę prawdę zrozumieć wrócić trzeba do świętego Pawła. W Liście do Rzymian przypomina z całą mocą, że „za wszystkich umarł Chrystus” (Rz 8,32). Tym samym, co podkreśla Sobór Watykański II, „wszystkim daje możliwość uczestniczenia w tym misterium paschalnym w tylko Bogu znany sposób” (KDK 22). Skoro zaś Bóg daje tę możliwość wszystkim, nam nie wolno nikogo jej pozbawiać. Bo to już nie będzie chrześcijaństwo. Jego esencją są słowa, wypowiadane w trzeciej Modlitwie Eucharystycznej: „nieustannie gromadzisz swój lud, aby na całej ziemi składał Tobie ofiarę czystą”.
Jeżeli w punkcie wyjścia tej podstawowej, biblijnej, przesłanki zabraknie, nici do zszywania się skończą, a pęknięcie będzie coraz większe. Gorzej, chrześcijaństwo straci swój katolicki, czyli powszechny wymiar, przeistaczając się w jakąś narodową hybrydę, wybierającą z Ewangelii to, co wygodne na potrzeby chorego nacjonalizmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.