Wkrótce może rozpocząć się proces w sprawie cudu otrzymanego za wstawiennictwem Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, informuje "Nasz Dziennik".
Do metropolity warszawskiego, napłynęła już dokumentacja o cudownym uzdrowieniu za wstawiennictwem Prymasa Tysiąclecia. Dotyczy uzdrowienia kobiety z bardzo zaawansowanej choroby nowotworowej.
Ponieważ od czasu jej uzdrowienia minęło dwadzieścia lat, przypadek ten może być brany pod uwagę w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym, gdyż spełnia kryterium czasowe. Aby uzdrowienie z choroby nowotworowej mogło być rozpatrywane jako cud, musi upłynąć co najmniej dziesięć lat.
O. prof. Zbigniew Suchecki, postulator w procesie, powiedział gazecie, że trwają wstępne konsultacje, których celem jest wykluczenie możliwości ewentualnego wytłumaczenia tego przypadku z punktu widzenia medycyny. - Czekamy na opinie biegłych lekarzy, ekspertów od chorób nowotworowych. Od ich wstępnej opinii zależy, czy powołany zostanie trybunał w sprawie procesu o cud za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego.
- Nie mogę powiedzieć, ile czasu zajmie zbieranie wstępnych opinii lekarskich, czy jest to kwestia tygodnia, czy może miesiąca. Trzeba jeszcze trochę poczekać i mieć nadzieję, że wszystko potoczy się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, by Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński mógł zostać ogłoszony błogosławionym. Gdy już zostanie powołany trybunał procesowy w Warszawie, jego zadaniem będzie przesłuchanie świadków, zgromadzenie wszelkiej dokumentacji lekarskiej. Całość akt w przyszłości zostanie przesłana do Rzymu, powiedział o. Suchecki.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.