- Jestem alkoholikiem, nie piję od czternastu lat. Trzeźwość to dla mnie drugie życie, ponadczasowy dar. Dzięki niemu zyskałem siłę do walki z dwoma śmiertelnymi chorobami: alkoholizmem i rakiem – mówi Leszek.
T ylko 3 do 5 proc. tych, którzy trafiają do grup Anonimowych Alkoholików, trwa w trzeźwości do końca życia. Bo alkoholizm to choroba skomplikowana i niełatwa w leczeniu. Tym bardziej cieszę się, że od 14 lat należę do tych zdrowiejących osób – dodaje. Mechanizm uzależnienia jest zawsze ten sam. Wszystko zaczyna się „od głowy”, to znaczy od jakichś problemów emocjonalnych, psychicznych – jednogłośnie twierdzą lubelscy członkowie AA.
– Obiektywnie nikt nie jest w stanie określić granicy, dna. Może to zrobić jedynie sam alkoholik. Ja dotarłem do takiej granicy. Chciałem przestać pić – mówi Leszek. Nigdy nie był na żadnej terapii. Trafił do AA.
Na smutno i wesoło
Lubelscy członkowie podkreślają, że celem organizacji nie jest trzeźwość sama w sobie, ale niesienie przesłania o niej innym, szczególnie potrzebującym pomocy w walce z chorobą alkoholową. – Pierwszy raz upiłem się, gdy miałem 14 lat. Potem potoczyło się, jak niektórzy mówią, normalnie. Piłem po to, aby być śmielszym, mieć kolegów, nie być sam – mówi Bogdan, który kilkakrotnie tracił pracę z powodu alkoholu. Żona groziła mu wyrzuceniem z domu. W końcu trafił on na oddział szpitala przy Abramowickiej. – Chłopcy, których tam spotkałem, powiedzieli, że są tu już któryś raz. Radzili, abym udał się do AA, jeżeli nie chcę tu wrócić, bo nie poradzę sobie w pojedynkę. Poszedłem – opowiada. Nie pije od 1991 roku.
Na pozór historia każdego alkoholika wygląda podobnie, ale za każdą kryją się inne ludzkie dramaty. – Zostałem sam. Przepraszam, nie do końca. Z psem – mówi Sławomir. Po raz pierwszy upił się, gdy miał piętnaście lat. Alkohol stał się rodzajem pocieszenia w chwilach smutku, a w radości – pretekstem do sięgania po kolejny napój wysokoprocentowy. Jako już dorosły mężczyzna sprzedał wszystko, co znajdowało się w domu. Miał ataki padaczki i omamy słuchowe. – To była moja granica wytrzymałości, impuls do podjęcia radykalnych decyzji. Samobójstwa się bałem. Chciałem przestać pić. W AA zrozumiałem – nie dam rady sam – zaznacza.
Pierwszy z dwunastu
Historia lubelskich wspólnot Anonimowych Alkoholików ma swój początek w 1935 roku w Stanach Zjednoczonych, gdzie zgodnie z metodą opartą na dwunastu krokach zaczęli trzeźwieć alkoholicy. – W naszym regionie jest kilkadziesiąt grup. Jednak szukający pomocy powinni uważać na wspólnoty, które występują pod szyldem AA, ale nie realizują przewidzianego programu i nie stosują właściwej metody – ostrzega Sławomir, trzeźwy alkoholik.
W 1974 roku odbył się zjazd klubów abstynenta w Poznaniu. Przyjechali ludzie, którzy słyszeli już o programie dwunastu kroków, w tym dwie osoby z Lubelszczyzny. Wykład poprowadził prof. Zbigniew Wierzbicki, który podzielił się swoim doświadczeniem z pobytu w Stanach Zjednoczonych. Po zakończeniu spotkań w wielu miejscach, również w Chełmie i Lublinie, powstały grupy – zręby przyszłych grup AA. Potem były odwiedziny gości z USA. Podzielili się oni swoim doświadczeniem i w Będzinie pozostawili literaturę. Książki tłumaczone i powielane trafiły do innych ośrodków. – Tak rodziły się grupy oparte na rzetelnej wiedzy i mądrości zdobytej przez trzeźwiejących alkoholików – komentuje Bogdan.
AA w eterze
Mimo pierwszych sukcesów, grupy borykały się z organizacyjnym chaosem do 1996 roku. Na szóstym kongresie zrodziła się potrzeba uporządkowania działalności AA w skali kraju i regionów. Powołano do istnienia Fundację Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce w celu kontroli i afirmacji prac poszczególnych jednostek.
Struktura AA opiera się w głównej mierze na aktywności grup, które działają według metody dwunastu kroków i znajdują się w rejestrze biura, również tych z regionu lubelskiego. Można je odnaleźć na stronie internetowej fundacji. – Wspólnoty są zrzeszone w intergrupy i mają swoich służebnych: rzecznika, mandatariusza, kolportera i skarbnika, czyli osoby biorące na siebie większą odpowiedzialność. Na przykład, przy parafii św. Mikołaja w Lublinie spotyka się co miesiąc intergrupa lubelska – mówi Sławomir.
Na kolejnym szczeblu odbywają się spotkania 13 przedstawicieli regionów. Jest również dwóch delegatów z Polski w organizacji światowej. W każdym z tych stopni grupy organizują mitingi zamknięte – przeznaczone tylko dla alkoholików – i otwarte – dla wszystkich zainteresowanych, a także spotkania spikerskie, na których dają świadectwa trzeźwi alkoholicy. – Ostatnio nasze lubelskie wspólnoty przygotowują mitingi informacyjne na Oddziale Terapii Uzależnienia od Alkoholu przy Szpitalu Neuropsychiatrycznym SP ZOZ w Lublinie, a także w więzieniach znajdujących się na Lubelszczyźnie. Występujemy też na antenie archidiecezjalnego Radia eR podczas tematycznych audycji związanych z problemem alkoholizmu – opowiada Sławomir.
– Nikt nie wymyślił nic lepszego od AA – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).