Zakonnice w przebraniu? Nie. Pielęgniarka, malarka i ginekolog w habitach.
Foto: Dominik Gajda/ GN S. Augustyna, boromeuszka. Lekarz ginekolog-położnik w szpitalu w Rydułtowach
Medycynę skończyłam w zakonie. Byłam po liceum medycznym i pracowałam w szpitalu. Przełożeni postanowili wysłać mnie na studia do Rzymu. Pamiętam, jak bardzo się bałam i pytałam Boga, czy to na pewno Jego plan na moje życie i powołanie. Studia były w systemie dziennym, koledzy na roku o 15 lat ode mnie młodsi! Musiałam na nowo odnaleźć się w świecie, który, wydawało mi się, na zawsze opuściłam, wchodząc w dorosłość. Po studiach i specjalizacji z ginekologii wróciłam do Polski, a tu okazało się, że lekarz-zakonnica budzi jednak pewien dystans w środowisku medycznym i ma małe szanse na zatrudnienie. Po miesiącach poszukiwań pracy przyjął mnie szef szpitala w Rydułtowach. Dla pacjentek mój habit nie stanowi z reguły problemu. Niekiedy są zaskoczone, szczególnie gdy przychodzą po środki antykoncepcyjne lub tabletkę „po stosunku”. Czasem się oburzają, gdy odmawiam wypisania recepty. Są jednak takie, które słuchają, gdy mówię o szkodliwości antykoncepcji, zasadach naturalnego planowania rodziny, i chcą je poznać.
Cieszę się, kiedy przychodzą do mnie pacjentki, a ja mogę im pomóc. Czuję wdzięczność matek, gdy podczas odbierania porodu, modlę się za nie i za ich rodzące się dziecko. W 2008 r. ukończyłam kurs naprotechnologii. Jest ona dla mnie dowodem, że naturalne metody rozpoznawania płodności nie są żadnym ciemnogrodem, ale mają mocne podstawy naukowe, a dla budowania więzi małżeńskiej, dla zdrowia kobiety – rozumianego kompleksowo jako fizyczne, emocjonalne, duchowe – stanowią niezwykłe dobro.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.