Ponad 2,5 tysiąca pątników wyruszyło w drogę na Jasną Górę, ale tych, którzy pielgrzymom służyli noclegiem i poczęstunkiem zliczyć znacznie trudniej.
Pątnicy 35. Pieszej Pielgrzymki Opolskiej nie szli sami, towarzyszyli im mieszkańcy z mijanych wsi i miasteczek, a także niezliczona grupa duchowych pielgrzymów. Oni w zaciszu swoich domów, w miejscach pracy, a nawet w szpitalach, poprzez modlitwę i ofiarowanie swoich codziennych trudów łączyli się z tymi, którzy pokonywali kolejne kilometry dzielące ich od jasnogórskiego sanktuarium. Gdy rozeszła się wieść o nieszczęśliwym wypadku, który zdarzył się w środowy poranek w 1. Czerwonej, modlitwą objęli również tych, którzy odwiezieni zostali do szpitali.
Biskup też pielgrzymował
Po dwóch dniach spędzonych na szlaku do grupy duchowych pielgrzymów dołączył również bp Andrzej Czaja, który w tym roku pielgrzymował ze strumieniem opolskim 1 i 2 sierpnia z Opola przez Kamień Śląski na Górę św. Anny. – Kiedy na Eucharystii w grocie lurdzkiej ksiądz biskup żegnał się z nami, było widać, że chciałby mieć możliwość pójść dalej. Myśmy też żałowali, bo idąc z nami, nie tylko z wielką troską mówił nam o Kościele, ale także dał się nam lepiej poznać, odpowiadając na pytania o to, co lubi jeść, jak lubi wypoczywać – opowiada Ula Marczyk. Ze szlaku przenieśmy się jednak do miejsc, gdzie pielgrzymów przyjmowano w gościnę.
700 litrow zupy
Fasolowa, grochowa, rosół, dwa rodzaje pomidorowej, warzywna, ryżowa, ogórkowa, kalafiorowa w 10 wielkich garnkach czekały w poniedziałek na pątników strumienia nyskiego w Strzeleczkach, gdzie od 9.30 z różnych stron schodziły się grupy z okolic Prudnika, Nysy, Paczkowa, Niemodlina, Korfantowa i Otmuchowa. Pielgrzymów witał ks. proboszcz Jan Buhl, który szeroko otworzył drzwi plebanii. Tam na kilka godzin powstało centrum sztabowe pielgrzymki.
Gdy pątnicy szykowali się do Mszy św. w kościele św. Marcina, po drugiej stronie skrzyżowania w budynku przedszkola gospodynie kończyły przygotowanie obiadu dla ponad 400 osób. Część pań gotowała w domach, a siedem w kuchni w przedszkolu. Dzień wcześniej do godz. 22 szykowały wszystkie składniki, by od rana w poniedziałek zabrać się do warzenia. Są jabłka, woda mineralna, kompot, soczki dla dzieci, a także kawa. Wszystko dzięki indywidualnym sponsorom z parafii.
– Czym chata bogata – podkreśla Edeltrauda. – Najważniejsze, by dla wszystkich starczyło. W zeszłym roku mieliśmy zupy na styk, a byłoby to bardzo przykre dla nas, gdyby jej zabrakło – opowiada Barbara Chartonik. – Od 13 lat gościmy pielgrzymów na boisku przy przedszkolu. Wcześniej obiad mieli dalej, pod lasem – wspomina ks. Jan Buhl, wyjaśniając, że parafianie włączają się w różny sposób w goszczenie pątników. – Przynoszą składniki na zupę, składają ofiary, dowożą drożdżówki czy owoce – wymienia proboszcz, podkreślając: – To jak w Ewangelii, gdy Pan Jezus prosi apostołów, by nakarmili zgromadzony tłum, a mają jedynie 5 chlebów i 2 ryby. I nakarmili.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).