Ponad 2,5 tysiąca pątników wyruszyło w drogę na Jasną Górę, ale tych, którzy pielgrzymom służyli noclegiem i poczęstunkiem zliczyć znacznie trudniej.
Bigos pierwsza klasa
We wtorek po godz. 13 dzwony rozdzwoniły się w Starej Kuźni. Przed kościołem ks. proboszcz Teofil Cyrys wraz z ministrantami witał pielgrzymów strumienia raciborskiego. Skropił ich wodą święconą i poprowadził w stronę boiska, gdzie parafianie przygotowali obiad. – Zawsze łączymy się w grupy po kilka rodzin i każda z tych grup przygotowuje jeden garnek – opowiada Urszula Suffner. – Od pierwszej pielgrzymki każdego roku gotujemy zupę – podkreślają Agnieszka Kansy i Henni Sołtysek, dodając, że gdyby nie przygotowały poczęstunku, to czułyby się, jakby zgrzeszyły. Ta piękna tradycja goszczenia pielgrzymów w Starej Kuźni, w tym roku oprócz zupy był tez bigos, który okazał się nie lada hitem, przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. – Dzieci również pomagają, np. myjąc i krojąc jarzyny – opowiada Joanna Malarz, nakładając kolejne porcje do pielgrzymich kubków. – Przed laty, przed pierwszą pielgrzymką, przyjechali do mnie ks. Jan Szywalski i ks. Stefan Pieczka, prosząc o ugoszczenie pielgrzymów strumienia raciborskiego i głubczyckiego. Tak zostało do dziś, z jedną zmianą – pątnicy z Głubczyc teraz idą inną trasą – opowiada ks. proboszcz, uzupełniając, że do pomocy włączają się nie tylko mieszkańcy Starej Kuźni, ale również Ortowic i Kotlarni.
Świąteczny dzień
W domu państwa Stasiów w Piotrówce pichcenie trwało od środowego poranka. A gospodyni, pani Gertrudzie, pomagali m.in. mąż, córka, siostra i synowa. Na łące, użyczonej przez sąsiada, stanęły stoły, ławki i krzesła. Przygotowano miski z wodą i ręczniki, a od godz. 13 dzieci wypatrywały, czy zbliża się grupa, która od kilku lat zatrzymuje się u nich na obiedzie. – Pątnicy, idący ze Strzelec Opolskich do Zawadzkiego, zatrzymują się na boisku w Jemielnicy, a do nas kierowana jest jedna ok. 100-osobowa grupa – opowiada ks. proboszcz Alojzy Piechota, który wraz z gospodarzami czeka na wizytę pielgrzymów. Parafianie z Piotrówki złożyli się na kołocz, który każdego roku znika w ekspresowym tempie, a panie przyszły do pomocy przy rozlewaniu zupy. – Nie idziemy w pielgrzymce, to chociaż trochę możemy ofiarować tym, którzy tędy wędrują. To nasze pielgrzymowanie – mówią państwo Stasiowie, gospodarze, jakich życzyć każdemu wędrowcowi.
Głodny nikt nie będzie
Strzeleczki, Stara Kuźnia i Piętrówka to tylko trzy z wielu miejscowości, które podejmują pielgrzymów zarówno obiadem, śniadaniem, jak i noclegiem. – Idąc, nie myśli się o tym, gdzie się będzie spało, co się zje, bo mieszkańcy traktują nas wyjątkowo gościnnie – mówi Dorota Wilczek z 6. Żółtej. – Po drodze jesteśmy częstowani lodami, kawą, kompotami – dodaje Władysława Kucharska, a Dorota dopowiada: – Utrzymujemy kontakt z rodzinami, które przyjmują nas na nocleg. Wysyłamy im kartki na święta i pamiętamy o nich w modlitwie. I to jest najpiękniejsze – modlitwa, która łączy nie tylko 2,5 tysiąca pielgrzymów, ale i tych wszystkich diecezjan, którzy pątników na każdym kroku wspierają, jak tylko potrafią najlepiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).