Historia krzyża pektoralnego

О. Andrzej Madej OMI, ordynariusz misji „sui iuris” w Turkmenistanie, podzielił się świadectwem, które usłyszał od biskupa Atanazego Schneidera, biskupa pomocniczego archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie.

Reklama

Jest to historia krzyża pektoralnego kazachskiego biskupa; przeplatają się w niej losy katolików Związku Radzieckiego, którym bezinteresownie służył ks. Aleksy Zaricki (1912-1963), gorliwy misjonarz, którego w 2001 r. beatyfikował we Lwowie papież Jan Paweł II.

*

Księdza Biskupa Atanazego znam niemalże od 28 lat. Jest biskupem pomocniczym w stolicy Kazachstanu, w Astanie. Co roku spotykamy się na rekolekcjach dla biskupów i przełożonych Katolickiego Kościoła w Centralnej Azji. W 2001 roku we Lwowie miałem łaskę uczestniczyć wraz z nim, wówczas księdzem z Kazachstanu, w uroczystości beatyfikacji 28 męczenników ukraińskich.

— Piękny krzyż — powiedziałem wtedy, widząc na piersi biskupa krucyfiks.

— Chcesz, to ci opowiem jego historię — odpowiedział bp Atanazy.

Było to 24 lutego 2010 r., w jednym z najbardziej malowniczych miejsc na świecie, w górach Kirgistanu, nad brzegiem wielkiego jeziora Issyk-kul, kilkadziesiąt kilometrów od domu rodzinnego hierarchy. Ze wzruszeniem wysłuchałem jego świadectwa, a dziś przekazuję je dalej.

***

Bp Atanazy (to imię zakonne, imię chrzcielne brzmi zaś Antoni) pochodzi z rodziny Niemców czarnomorskich. Oto krótka historia tej rodziny: w 1809 r. jego przodkowie emigrowali z południowych Niemiec (Alzacja i Baden) w okolice Odessy. Osiedlili się w jednej w wielu niemieckich wiosek, założonych przez emigrantów. Tamże urodzili się i wychowali rodzice Antoniego. W 1943 r. zostali ewakuowani przez wojsko niemieckie wraz ze wszystkimi Niemcami znad Morza Czarnego, (około 300 tysięcy osób) i zamieszkali niedaleko Berlina.

W październiku 1945 r. zostali deportowani z powrotem przez armie sowiecką do Związku Radzieckiego, i jako „wrogowie narodu i zdrajcy” zesłani na przymusowe roboty w góry Uralu, w okolice miasta Perm. Mrozy, głód, ciężka praca ... cud, że przeżyli. Modlili się przez cały czas.

W tamtych latach nielegalnie i potajemnie przyjeżdżał do nich o. Aleksy Zarycki. Odwiedzał katolików w różnych stronach Związku Radzieckiego, ryzykując życiem. Rodzice Atanazego widzieli w swoim życiu kilku kapłanów, ale tak oddanego ludziom i tak świętego jak on, nie znali. Był człowiekiem dobrym i pokornym. Jego dobroć objawiała się szczególnie podczas spowiadania wiernych.

Był styczeń 1958 r. Ks. Aleksy przybył do „swoich” katolików na Ural, aby im odprawić Mszę Świętą w niemieckim getcie. Dowiedziała się o tym milicja. Co tu robić? Mama Atanazego, Maria, powiedziała: ukryję was! Wyprowadziła kapłana w pośpiechu z niemieckiego getta i znalazła dla niego schronienie w izbie, w której żyli Rosjanie. Musiał on jednak opuścić kryjówkę gdy tylko się ściemni. Marii udało się nawet przynieść gościowi posiłek. Na dworcu kolejowym była już milicja. Nie było więc mowy, by można było przeczekać tam noc.

Maria wraz z Pulcherią (siostrą dziadka księdza biskupa) w mroźny wieczór przez zaspy śniegu wyruszyły, z poszukiwanym już przez milicję księdzem, do sąsiedniej wsi. Dobrnęli do dworca kolejowego. Było późno. Maleńki dworzec był pusty. Odważne niewiasty kupiły księdzu bilet na pociąg do Karagandy. Nagle otwierają się drzwi i wchodzi milicjant. Idzie prosto do ojca Zaryckiego, który zdążył wyszeptać:

— Przepadliśmy.

— Nie — odpowiedziała mu Maria.

— Gdzie chcecie jechać? — spytał milicjant.

Ojciec Aleksy zaniemówił ze strachu. Bał się o los Marii. Miała dwoje dzieci.

 Ona więc odpowiada:

— To nasz przyjaciel, odprowadzamy go, oto jego bilet — tu podała milicjantowi dokument podróży.

Ten, obejrzawszy bilet, mówi do ojca:

— Nie siadajcie tylko do ostatniego wagonu, gdyż na następnej stacji będą ten wagon ocieplać. Szczęśliwej drogi!

Po tych słowach odwrócił się na pięcie i odszedł. Nikt więcej tego milicjanta już potem nie widział.

Kiedy wyszedł z dworca, ojciec Aleksy mówi do kobiet:

— Bóg posłał nam anioła — i dodał — Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiliście. Będę się modlił za was i za wasze dzieci, a jeżeli Bóg pozwoli, to ja was jeszcze kiedyś w życiu odwiedzę.

  Po tych słowach rozstali się.

***

Rodzice Atanazego w 1960 r. zostali zwolnieni ze zsyłki. Opuścili Ural i zamieszkali do 1969 r. w Kirgizji. Tam w 1961 r. urodził się Antoni — Atanazy.

Ojciec Zarycki nie zapomniał o nich. Wypełnił obietnicę. Szukał ich, aż w 1962 r. odnalazł i przybył do miasteczka Tokmak, położonego w kirgiskich górach, w okolicach jeziora Issyk-kul.

 Tak jak kiedyś w niemieckim getcie na Uralu, tak i teraz w ich rodzinnym domu odprawił z nimi potajemnie Eucharystię.

- Byłem wtedy w kolebce — kontynuuje swa opowieść biskup — Miałem roczek. Mama mi powiedziała, że ojciec Aleksy mnie pobłogosławił. Niebawem, w kwietniu 1962 r. KGB złapało ojca Zaryckiego i został zesłany do łagru Dolinka. W bardzo ciężkich warunkach przeżył tam jeszcze półtora roku. Schorowany i wyczerpany zmarł w opinii męczennika 30 października 1963 r.

***

A oto dalszy los rodziny Antoniego – Atanazego. W 1969 roku udali się do Estonii, skąd w 1973 roku wyemigrowali do Zachodnich Niemiec.

— Modliliśmy się do Matki Bożej Nieustającej Pomocy o nasze oswobodzenie. Po czterech odmowach przez rząd sowiecki, niemalże w ostatnim momencie, przed tym jak mój starszy brat rozpocząłby służbę w Armii Czerwonej, wbrew wszelkiej nadziei, nagle otrzymaliśmy pozwolenie na wyjazd. Uczestnicząc w uroczystościach beatyfikacyjnych Ojca Zaryckiego we Lwowie, w 2001 roku — kończy swa opowieść bp Atanazy —  spotkałem znajomych, a także rodzonego brata Aleksego i opowiedziałem im o naszej rodzinnej więzi z nowym błogosławionym, również o naszej wdzięczności wobec niego. Oni podarowali mi wtedy na pamiątkę drewniany krzyżyk, który otrzymali kiedyś od błogosławionego i który przechowywali w swym domu jak relikwię.

Kiedy zostałem biskupem, poprosiłem, aby oprawiono ten krzyżyk w metal. Podczas mojej konsekracji biskupiej w Bazylice św. Piotra w Rzymie w 2006 roku na mojej piersi wisiał ten krzyż bł. Aleksieja Zarickiego, jako krzyż pektoralny — zakończył. 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Reklama