– Z kardynałem Wyszyńskim spotykałem się jako kleryk podczas jego odwiedzin w seminarium. A już tak bardziej osobiście po moim wyjściu z więzienia w 1966 r. – mówi ks. infułat Stanisław Bogdanowicz.
Na wieść o podpisanych porozumieniach prymas zanotował: „Przyszła wiadomość, że zostały podpisane umowy. W punkcie 2. prawo do wolnych związków zawodowych i prawo do strajku. W dniu sobotnim zwyciężyłaś, Najlepsza Matko”. Warto przypomnieć, że komunistyczne środki masowego przekazu wyemitowały kazanie w formie okrojonej. Wywołało to nawet złość części strajkujących, którzy uznali, że prymas nie mówi – parafrazując słowa papieża – o nas i za nas. – Niewiele razy widziałam prymasa tak zdenerwowanego. Było nas kilkoro osób. Prymas wstał i wobec nas oświadczył, że protestuje wobec ewidentnej manipulacji reżimowych mediów – wspomina po latach Iwona Czarcińska z Instytutu Prymasowskiego.
W ocenie słów i myśli prymasa konieczne jest zrozumienie jego życiowych doświadczeń: wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r., roli kapelana Armii Krajowej w czasie II wojny światowej, w tym traumatyczne doświadczenie powstania warszawskiego, komunistycznych więzień i Grudnia ’70. W „Gościu Gdańskim” pisałem (nr 18. z 8 maja br.) o korespondencji prymasa Polski z ks. Hilarym Jastakiem po wydarzeniach czarnego czwartku. Kardynał Stefan Wyszyński objawił się wówczas nie tylko jako współczujący ojciec, ale i mąż stanu. Niepokoił się m.in. o to, czy Szczecin nie zostanie anektowany przez NRD.
Prymas Tysiąclecia widział w „Solidarności” nie tylko związki zawodowe (tu należy wspomnieć również popierany przez niego związek rolników) ubiegające się o prawa pracownicze, ale także olbrzymi ruch społeczno-moralny. Taki, który daje szansę, pewnie nie tylko naszemu narodowi, na odbudowę wspólnoty, wzajemnych relacji, a także odpowiedzialności za pracę, a co za tym idzie – na odbudowę wewnętrznej przemiany każdego człowieka. „Solidarność” była dla prymasa trzecią drogą pomiędzy socjalizmem a kapitalizmem. Napisał: „Kolektywizm i pozbawiona wszelkich hamulców moralnych gospodarka wolnorynkowa, tak samo likwiduje ludzką godność i podmiotowość. Kapitalizm grozi egoizmem, a kolektywizm zanikiem indywidualizmu”. Po trzydziestu latach od śmierci Stefana Wyszyńskiego odkrywamy te słowa na nowo. Pewnie najbardziej ci, którzy są zwalniani z pracy, nie wytrzymują jej szaleńczego tempa, są narażeni na lekceważenie prawa pracy. Wykorzystywani muszą siedzieć cicho, bo mają na utrzymaniu rodziny. Pewnie inaczej na tamte słowa prymasa spojrzeliby dzisiejsi stoczniowcy. Niestety, już ich nie ma. Stocznie praktycznie nie istnieją.
Historie pomorskie
Niezwykle wzruszające świadectwo prawdzie o postaci prymasa Wyszyńskiego dał oksfordzki historyk, Hindus z urodzenia, Peter Raina. W piętnastu punktach przypomniał m.in. o roli, jaką w życiu kardynała epoki stalinizmu odegrał jego dom rodzinny. Mówił o jego wrażliwości na godność osoby ludzkiej, zwłaszcza kobiety. Nawet jako starszy człowiek prymas zawsze wstawał, gdy do jego gabinetu wchodziła kobieta. O tym, żeby nie być biernym, gdy „losy narodu stoją na rozdrożu”, żeby się uczyć (kardynał znał np. doktrynę komunistyczną lepiej niż niejeden aparatczyk partyjny), że czasem o wiele ważniejsze dla ojczyzny jest dla niej żyć i pracować, niż umierać…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).