Biskup nominat Grzegorz Ryś o sobie

„Moja droga kapłańska jest trochę nietypowa, a może i typowa – to się okaże – dla biskupa..." - wypowiedź dla Radia Watykańskiego

Reklama

„Moja droga kapłańska jest trochę nietypowa, a może i typowa – to się okaże – dla biskupa. Po święceniach byłem tylko rok na parafii w Kętach, a potem wróciłem na studia z historii, gdyż już w trakcie seminarium studiowałem na drugim wydziale, Wydziale Historii Kościoła, gdyż zawsze mnie pasjonowała właśnie historia Kościoła. Potem właściwie całe życie kapłańskie byłem związany z uprawianiem nauki. Pracowałem na Wydziale Historii, potem byłem szefem Archiwum na Wawelu, co dla historyka jest zawsze doświadczeniem niezwykłym: obcowanie z takimi źródłami.

Natomiast za wszelką cenę chciałem ocalić życie kapłańskie, żeby nie być tylko uczonym. Realizowałem to w posłudze małym grupom. I może to właśnie mnie jakoś przygotowywało do różnych miejsc w Kościele. Mam taką grupę akademicką, z którą się spotykam regularnie od 20 lat. W którymś momencie znalazłem się na drodze neokatechumenalnej, do której się przyznaję i poczuwam. Ostatnio było to trudniejsze, gdyż cztery ostatnie lata byłem rektorem seminarium. Liczba obowiązków była tak duża, że dość trudno było to wszystko godzić. Ale wiara przeżywana w małych wspólnotach jest dla mnie bardzo ważna. Ponadto regularnie głosiłem rekolekcje we wspólnotach zakonnych czy kapłańskich, w parafiach. Jest to więc droga realizacji kapłaństwa w takich skromnych wymiarach kościelnych. Może taka jest też dzisiaj potrzebna...

Są rzeczy, które zawsze przeżywałem jako ważne wymiary Kościoła. Przez ostatnie lata szczególnie mi była bliska sprawa powołań do kapłaństwa i formacji kapłańskiej. Innym ważnym tematem jest ekumenizm w Kościele: dialog między chrześcijanami, dialog międzyreligijny.

To jednak co jest według mnie najważniejsze dla biskupa pomocniczego, to po prostu bycie w parafiach, z ludźmi: jeździć, nawiedzać, wizytować, bierzmować, być z młodymi ludźmi, zwłaszcza wśród rozmaitych ruchów, wspólnot kościelnych, których tu w Krakowie zawsze było i jest dużo i za to chwała Bogu. Nie myślę zatem o jakichś planach duszpasterskich, ale po prostu o byciu z ludźmi i towarzyszeniu im w ich wierze, tam gdzie się spotykają, gdzie się gromadzą, gdzie się modlą – to wydaje mi się istotne.

Gdy chodzi o zawołanie biskupie, to przychodzi mi do głowy, także z racji na to, jak ostatnio przeżywam swoje bycie w Kościele, to jest «Moc w słabości» z 2. Listu do Koryntian. Jest tam taki moment, w którym Paweł odpowiada na zarzuty, że jest niekompetentny, i że się tak naprawdę nie nadaje, i że są znacznie lepsi od niego apostołowie. On ma przez moment pokusę, żeby się bronić, żeby powiedzieć, że jest równie kompetentny, że jest Żydem jak inni, że jest faryzeuszem i że cierpiał dla Chrystusa więcej niż inni, ale na końcu tej «wyliczanki» mówi, że tak się bronić to znaczy zwariować. Lepiej więc przyjąć to, że się jest małym i niekompetentnym i żeby swoją pozorną wielkością nie zasłaniać Boga, który naprawdę działa w Kościele, i to jest istotne. Wówczas św. Paweł słyszy słowa Chrystusa: «Wystarczy Ci mojej łaski, moc w słabości się doskonali». To do mnie szczególnie przemawia, jeśli chodzi o posługę kapłańską w Kościele”.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama