Solidarność z drugim człowiekiem to nie nasza dobra wola – to obowiązek. Co więcej: to ważny element mojego świadectwa.
Informacja o spotkaniu papieża z przedstawicielami FAO minęła bez echa. Podobnie jak wiele informacji światowych i wypowiedzi wzywających do solidarności.
Żywności na świecie jest dość, by starczyło dla wszystkich – twierdzi FAO. Nie ma niedoborów. Jest brak solidarności. Każdy człowiek – zauważa papież – ma najzupełniej pierwotne prawo do pożywienia. Prawo do wolności od głodu. Tymczasem żyjemy w świecie, w którym żywność jest przedmiotem spekulacji, a miliony ludzi umierają z powodu jej braku.
Niewiele możemy na to poradzić, wróćmy zatem na własne podwórko. Ks. Grzegorz Ryś, rektor krakowskiego seminarium przypomina zasadę* zapisaną w starym penitencjale irlandzkim z roku 800: ktokolwiek gromadzi dobra ponad miarę, jeśli czyni to z niewiedzy, powinien trzecią część oddać ubogim. Zasada powszechnego przeznaczenia dóbr nie przestała w Kościele obowiązywać. I nie przestanie.
Pytanie, co to jest nadmiar, jest bardzo płynne. Uprzedzę pytania: każdy musi sobie odpowiedzieć na nie we własnym sumieniu. Ja tym sumieniem być nie zamierzam. Z jednej strony trzeba wziąć pod uwagę potrzeby swoje i bliskich. Człowiek ma prawo – i poniekąd obowiązek – starać się zabezpieczyć byt swój i swojej rodziny. Z drugiej strony jednak stoi przed nami drugi człowiek. Nie na końcu świata: tuż obok. Za ścianą. W sąsiednim domu.
Solidarność z drugim człowiekiem to nie nasza dobra wola – to obowiązek. Co więcej: to ważny element mojego świadectwa. Jeśli dążę do zabezpieczenia za wszelką cenę, jakież jest moje zaufanie Bogu, który powiedział, że jestem ważniejsza niż wiele wróbli? Jeśli nie widzę człowieka obok mnie, jakaż jest moja miłość?
Owszem, część ludzi zapewne pracować nie chce. Już święty Paweł mówił, że kto nie pracuje, ten też niech nie je. Nie namawiam do rozszalałego i głupiego obdarowywania, które nie tylko nie pomaga, ale wręcz szkodzi, bo odbiera motywację do zmiany. We wszystkim trzeba roztropności. Ale trzeba też otwartości i poznania drugiego człowieka. Problem niekoniecznie musi leżeć w lenistwie…
Prawdziwym lekarstwem na rany ludzkości, zarówno materialne, jak głód i niesprawiedliwość, jak psychologiczne i moralne, wywołane przez fałszywy dobrobyt, jest reguła życia, oparta na miłości braterskiej, której źródłem jest miłość Boża. – powiedział wczoraj papież, komentując Ewangelię. To zdanie to najlepsze podsumowanie. Potrzeba wszak niewiele, albo tylko jednego. Miłości braterskiej, której źródłem jest miłość Boża.
W skali indywidualnej i w skali świata.
* ostatnio w tekście „Wszyscy szemrzą, nikt nie krzyknie” W drodze 2011; 7:72-81.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.