Wysłannicy mediów z różnych krajów, z Polski - PAP, towarzyszyć będą papieżowi Franciszkowi podczas rozpoczynającej się w poniedziałek jego podróży do Azji i Oceanii. Obecność na pokładzie papieskiego samolotu oznacza obowiązek stosowania się do precyzyjnych procedur i poleceń, dyscypliny i punktualności. Uczestnicy tego lotu to grupa VAMP - Vatican Accredited Media Personnel.
W poniedziałek po południu 87-letni Franciszek wyrusza w najdłuższą w swoim pontyfikacie, 12-dniową podróż, w trakcie której odwiedzi Indonezję, Papuę-Nową Gwineę, Timor Wschodni i Singapur.
Udział w volo papale (lot papieski) gwarantuje przedstawicielom mediów bezpośredni kontakt z Franciszkiem w samolocie i obecność we wszystkich wydarzeniach z jego udziałem. W drodze powrotnej do Rzymu odbywa się konferencja prasowa papieża.
Na pokładzie jest zawsze około 60 wysłanników mediów z Watykanu, Włoch, USA i kilku europejskich krajów, w tym z Polski - PAP. To grupa korespondentów, operatorów kamer, fotoreporterów i producentów telewizyjnych akredytowanych na stałe przy Stolicy Apostolskiej, a także kilku reprezentantów mediów z odwiedzanych przez papieża krajów.
W podpisanej deklaracji wszyscy zobowiązują się wrócić do Rzymu papieskim samolotem i przestrzegać zasad embarga dotyczącego tekstów przemówień, które otrzymują.
Jest też jedna dodatkowa zasada, do której przestrzegania zobowiązują się podróżujący z Franciszkiem korespondenci: jeszcze przed konferencją prasową na pokładzie dokładnie ustalane jest w wyniku ich głosowania to, ile minut po wylądowaniu w Rzymie opublikowane zostaną relacje z tego spotkania. We wszystkich mediach ukazują się one jednocześnie.
Obowiązuje kategoryczny zakaz udostępniania zapisu z tej konferencji innym osobom i redakcjom, których przedstawicieli nie ma na pokładzie. Złamanie zakazu jest uważane za poważne przewinienie.
Grupa uczestników papieskiego lotu nosi oficjalną nazwę VAMP; to skrót od Vatican Accredited Media Personnel. Widnieje on na przepustkach, zapewniających dostęp do papieża podczas zagranicznej wizyty i udział w ścisłych "poolach" na spotkaniach i wydarzeniach z jego udziałem.
Napis VAMP jest też na autokarach i samochodach, którymi podróżują przedstawiciele mediów, w miejscach przeznaczonych dla nich w hotelach i centrach prasowych. Nazwa wywołuje ciekawość, a czasem rozbawienie.
W drodze z Rzymu papież leci zawsze samolotem włoskich linii ITA. Zastąpiły one narodowego przewoźnika - Alitalię, zlikwidowaną z powodu ciężkiego kryzysu finansowego.
Od kilku lat papieski samolot odlatuje ze specjalnego, osobnego terminalu rzymskiego lotniska Fiumicino, więc dziennikarze nie mają styczności z tysiącami pasażerów w tym wielkim porcie lotniczym.
Wysłannicy mediów mają do dyspozycji dużą poczekalnię, gdzie mogą pracować, a następnie wchodzą na pokład na kilkadziesiąt minut przed startem i zajmują miejsca w tylnej części maszyny. Następnie czekają na papieża. Dostają też teksty telegramów od Franciszka do przywódców krajów, nad którymi przelatuje jego samolot.
Zanim Franciszek zaczął mieć problemy z poruszaniem się, sam wchodził po schodkach samolotu dźwigając dużą teczkę. Teraz dostaje się na pokład na podnoszonej platformie, dostawianej do samolotu. Zajmuje miejsce z przodu maszyny, gdzie siedzi w gronie swych współpracowników. Jest tam też grupa żołnierzy Gwardii Szwajcarskiej i funkcjonariuszy watykańskiej żandarmerii oraz przedstawiciel watykańskiego personelu medycznego.
Franciszek nie ma zapewnionych żadnych dodatkowych luksusów oprócz wygodnego miejsca.
Naprzeciwko jego miejsca umieszczony jest obraz Matki Bożej z Bonaria. Wizerunek ten, przechowywany w Cagliari na Sardynii, jest w wyjątkowy sposób związany z rodzinnym miastem papieża, Buenos Aires. To od niego pochodzi nazwa stolicy Argentyny.
Wkrótce po starcie samolotu, którego lot oznaczany jest zawsze numerem AZ4000, papież przychodzi do dziennikarzy. Stając przed nimi wygłasza kilka słów pozdrowień, następnie mówi o krajach, które są celem podróży i zawsze dziękuje wysłannikom mediów za ich pracę. W trakcie tej krótkiej deklaracji papieża nie można zadawać mu pytań.
Zaraz potem rozpoczyna się natomiast najciekawsza część spotkania: Franciszek przechodząc powoli między rzędami wita się z każdym wysłannikiem mediów i poświęca wszystkim tyle czasu, na ile pozwala lot. Rozmawia, odpowiada na pytania, niekiedy proszony przez dziennikarzy komentuje głośne wydarzenia we Włoszech i na świecie. Rozdaje też niekiedy autografy, zgadza się na robienie selfie, żartuje.
Niektórzy wręczają mu prezenty, na przykład wydaną właśnie swoją książkę albo proszą o błogosławieństwo, inni przekazują osobiste listy. Niekiedy Franciszek otrzymuje szczególny przedmiot, nawiązujący do sytuacji na świecie lub wydarzenia w życiu Kościoła.
To zawsze czas na serdeczną, bezpośrednią wymianę zdań, bo papież bardzo dobrze zna większość podróżujących z nim od lat "Vampów"; wielu po imieniu.
Gdy Franciszek wraca do swojej części samolotu po spotkaniu z dziennikarzami, zaczyna się ruch na pokładzie; wysłannicy wymieniają się między sobą informacjami o tym, co usłyszeli od Franciszka. Tak redagowane są pierwsze relacje, wysyłane z pokładu dzięki dostępności internetu na długich trasach.
Do lotów wewnętrznych w danym kraju często wykorzystywane są maszyny tamtejszych linii. W przypadku podróży do Azji i Oceanii lotów będzie łącznie siedem różnych przewoźników.
Do Rzymu papież wraca z podróży albo samolotem ITA, albo kraju gospodarza wizyty. W tym drugim przypadku jest to ogromne wyróżnienie dla linii witającej zwierzchnika Kościoła. Podczas tej swojej 45. podróży papież wróci liniami Singapuru.
Z Bahrajnu Franciszek wracał samolotem, na którym widniało wielkie logo odbywającego się tam wyścigu Formuły 1.
W drodze powrotnej odbywa się zawsze konferencja prasowa papieża. Jej reguły są ściśle określone: najpierw pytania zadają dziennikarze, reprezentujący kraje gospodarzy wizyty, a następnie przedstawiciele poszczególnych grup językowych.
Podczas długich lotów międzykontynentalnych konferencja trwa zazwyczaj kilkadziesiąt minut, a na krótkich, europejskich trasach maksimum pół godziny. Niekiedy papież kończy konferencję mówiąc dziennikarzom, że nadeszła pora posiłku lub odpoczynku.
Lot papieski jest dużym wyzwaniem dla personelu pokładowego, zwłaszcza stewardess i stewardów przydzielonych do dziennikarskiej części pokładu. Muszą oni często przeciskać się wśród kabli, między kamerami i ustawionymi do nich stojakami oraz korespondentami, którzy na pokładzie nagrywają swoje relacje.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.