Na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej przed Jej wizerunek docierają tysiące pielgrzymów.
Jedni przybywają niczym „rzeka”, inni „kapią” mniejszymi grupami, jednak wszyscy, by w Sanktuarium połączyć się w morze serc kochających Maryję. To nieco malowniczy opis sytuacji, a jak wygląda to w bardziej przyziemny sposób? Na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej przed Jej wizerunek docierają tysiące pielgrzymów.
II szczyt pielgrzymkowy
Przypada on na 24 i 25 dzień sierpnia, czyli tuż przed „imieninami” Matki Bożej Jasnogórskiej. Jest to czas, kiedy najliczniej przybywają pielgrzymki diecezjalne jak i parafialne z terenów archidiecezji częstochowskiej, łódzkiej, diecezji sosnowieckiej, tarnowskiej a nawet włocławskiej i radomskiej.
Nie ilość kilometrów, ale otwartość serca
Katarzyna i Błażej Ciesielscy z Woli Krzysztoporskiej na pielgrzymkę wyruszyli z synami. Ich miejscowość oddalona jest od Jasnej Góry o godzinę drogi samochodem. Małżeństwo podkreśliło jednak, że zupełnie inaczej wchodzi się tutaj na pieszo i patrzy na „Matkę z Jasnej Góry”, niż jadąc. – Trud, jaki trzeba przeżyć w drodze, czasami bąble, to nas też spaja jako rodzinę. Razem przeżywamy, razem idziemy i razem pokonujemy trud, tak jak w życiu – powiedział Błażej Ciesielski.
Maryja Towarzyszką drogi
O. Karol Sudoł, paulin do Sanktuarium dotarł z 37. Pieszą Pielgrzymką dekanatu Kodrąb. W tym roku towarzyszy mu i radość i smutek, ponieważ, z jednej strony przełożeni pozwolili mu poprowadzić pielgrzymkę, z drugiej jednak strony z tą grupą przyszedł po raz ostatni, gdyż został przeniesiony do posługi w innym miejscu. Pielgrzymce towarzyszyło hasło: „Maryjo ocal miłość i życie naszych rodzin”, którym chcą podziękować Matce Bożej za Jej „wizytę”. Peregrynacja zakończyła się w parafii, ale wierni szykują się także do koronacji Pani Wielgomłyńskiej, która odbędzie się 15 września 2024 r. – Duch obecności Matki Bożej jest z nami na pielgrzymce – dodał zakonnik.
Z „rewizytą” u Matki
O. Marcin Osmulski, przewodnik Pieszej Pielgrzymki Wieruszowskiej, która przybywa w tym roku 285 raz opowiadając o haśle: „Modlitwa fundamentem relacji” podkreślił, że w trakcie pielgrzymki uczestnicy mieli możliwość podzielić się swoimi doświadczeniami z modlitwy: jak ona wygląda, jakich doświadczają trudności i jakich radości. – Kiedy zaczynamy „zawalać” modlitwę, z naszego życia zaczyna ginąć Pan Bóg, pojawia się więcej harmidru i nieporządku, a my coraz bardziej przed Bogiem uciekamy obawiając się pokazać mu prawdziwa twarz. Nie ma bardziej otwartej osoby na Boga niż Maryja. Ona jest niedoścignionym wzorem i lepszego nie znajdziemy – powiedział.
Beata Mendel z Wieruszowa podkreśliła, że w jej miejscowości też znajduje się klasztor pauliński, więc Maryję „mają przy sobie”. Pielgrzymka jest jednak dla niej ważna. – Każdy ma intencje, niesie je i prosi Maryję o błogosławieństwo dla nas dla całej rodziny, dla Polski – powiedziała.
- Pielgrzymka to czas, kiedy można wiele rzeczy przemyśleć. To chwile wypełnione Panem Bogiem i modlitwą. A w dzisiejszym świecie nie jest łatwo, bo człowiek często jest szykanowany ze względu na swoją wiarę. Jednak, jeśli chce się być wiernym, trzeba wyjść ze świadectwem wiary do świata. Wiąże się to też z jakimś krzyżem. Ale z Maryją wszystko jest możliwe. Ona da nam siłę i nie będziemy chować się w skorupę – powiedział Mateusz Wójcik. Na pielgrzymkę z Wieruszowa wybrał się drugi raz. Pięć lat temu prosił w intencji uzdrowienia relacji. Maryja spełniła jego prośbę i choć droga do ich naprawienia była długa i trudna, Matka Boża przemieniła serca jego i jego taty. Dziś idzie, by Maryi podziękować.
Owoce dla „weteranów”
Anna Klimek z Myszkowa, choć miała chwile przerwy w pielgrzymowaniu, od sześciu lat ponownie jest na szlaku pątniczym. – Opiekę Matki Bożej czuje się w naszym życiu każdego dnia. Nawet jak zdarzają się wypadki losowe, to Ona zawsze nad nami czuwa i z trudności udaje się wyjść obronną ręką. Dzisiaj pragnę Maryi podziękować za wszystkie lata przeżyte w zdrowiu – powiedziała. Dodała także, że podczas tej pielgrzymki modli się o zdrowie dla swojej mamy, bo bez modlitwy „wiele rzeczy się nie udaje”.
Z flagą w dłoni
Dariusz Górecki z pielgrzymki Wieruszowskiej w drogę wyruszył już po raz szesnasty. – To stało się już tradycją pielgrzymkową, że idziemy z flagami. Niesiemy też białe kwiaty, by złożyć je w ofierze Maryi – powiedział. Jedną z jego intencji jest modlitwa o Polskę. – Ojczyzna, to najważniejsza rzecz. Jestem patriotą i za Polskę oddałbym swoje serce i swoje życie – dodał.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.