Nie tylko liczby

Policzył ktoś ilu mamy w Polsce szafarzy? Ilu w ostatnich latach przybyło? Policzył ktoś ilu przybyło animatorów w parafialnych oratoriach? Widzimy gdzie i kogo jest mniej. Nie widzimy gdzie i kogo jest więcej.

Reklama

Statystyki nie napawają optymizmem. Przy czym nie chodzi tylko o powołania kapłańskie i zakonne. Brakuje organistów, kościelnych, nauczycieli religii w szkołach. Jedni biją na alarm, inni uspokajają, wskazując na demografię i cały szereg okoliczności, mających wpływ na to, że jest jak jest. Niekoniecznie źle. Dlaczego?

Wieża na Mogielicy. Ostatni zakręt przed górnym podestem. Zatrzymałem się na pogaduchy ze schodzącym z góry turystą. W pewnym momencie sam zaczął opowiadać o ekstremalnej drodze krzyżowej. Postanowiłem pociągnąć za język, zrobić krótki wywiad. Ilu było? Mniej czy więcej niż w poprzednich latach? Kto szedł: młodzi czy raczej starzy? Okazało się, że z samego Krakowa wiodło kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tras. Liczby dokładnie nie znane, ale z całą pewnością było kilkanaście tysięcy. Dla mojego rozmówcy nocna wędrówka była częścią życia i zaangażowania jako katolika.

Mały wycinek. A przecież są ruchy, stowarzyszenia, grupy modlitewne. Rodzice coraz częściej włączający się w przygotowanie dzieci do pierwszej Komunii świętej (nie tylko w wystrój świątyni). Wspólnoty wspomagające przygotowanie do bierzmowania. Ewangelizatorzy na rekolekcjach. Wreszcie, w parafiach coraz bardziej widoczna samodzielność i odpowiedzialność wiernych. Wbrew temu, co piszą niektórzy, ksiądz nie musi decydować o pieczeniu ciastek na aukcję charytatywną. Więcej – nie pokazuje palcem gdzie postawić kwiaty, jak posprzątać świątynię. Nie musztruje ministrantów bo miejscowi ceremoniarze sami potrafią dobrze przygotować liturgię. A organista, choć wolontariusz, wie jak dobrać pieśni, by nie wyszła sałatka liturgiczno-muzyczna. Nie ma zatrudnionych na etacie. Są ci, którzy chcą być.

Ilu ich jest? Tego nikt nie bada. Nie liczy. Wymykają się statystykom. Choćby dlatego, że wielu z nich chce pozostać w cieniu. Słudzy nieużyteczni… Będzie ich więcej? Owszem, choć nie za rok czy dwa. Na owoce pewnych procesów trzeba czekać latami. Ot, dla przykładu… szafarze. Jeszcze nie tak dawno nikt, albo mało kto, widział potrzebę. Dziś już wiadomo, że nie chodzi o wyręczanie księdza w czasie Mszy (choć czasem i tu są potrzebni), ale o posługę wśród chorych i starszych. I mamy diecezje, gdzie jest ich kilkuset. Bywa, po kilku, a nawet kilkunastu w jednej parafii. Prawdopodobnie za niedługi czas nie będziemy mówili o szafarzach, ale ustanowionych przez Kościół akolitach, lektorach, katechistach (już w wielu miejsca rozpoczęła się ich formacja), wreszcie diakonach stałych. Policzył ktoś ilu mamy w Polsce szafarzy? Ilu w ostatnich latach przybyło? Policzył ktoś ilu przybyło animatorów w parafialnych oratoriach? Widzimy gdzie i kogo jest mniej. Nie widzimy gdzie i kogo jest więcej.

Jednego chyba ciągle brakuje… Opowiadał przed kilku laty kolega o święceniach kapłańskich w Bari. Na zakończenie liturgii tamtejszy biskup zwrócił się do zgromadzonych: „Pan Bóg nam pobłogosławił i w tym roku wyświęciliśmy dwóch prezbiterów. Więc podzielimy się nimi z Kościołem powszechnym i jednego wyślemy na misje”. Myślę, że tego ciągle nam brakuje – hojności w dzieleniu się z Kościołem powszechnym.  

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama